[Verse 1: Jeżozwierz] Patrzę na tępą masę, jestem Felix Hernandez W łapie piasek powstały w Triasie w Sudanie Paździerz nie złapie OCB w pierwszej dwójce Kartel na rapie, ludzki brud wypunktuję Kłuję, bo ksywa mnie zobowiązuje Pluję po chmurze, oczy widzą was, szuje Szczuję jak kundel, popatrz, ludzie są gównem Jednostki dumne muszą brodzić w tym ścieku Ciężko na sercu, jakbym w dziąsła wtarł uncję Niemoc przy wdechu, w tele sztuczny ciąg wzruszeń Przy sterach durnie, chyba uszkodzę puszkę Ciśnięcie w czaszkę wizję z fonią usunie Wyrzuć baterie z berła - tego obok fotela Tu nie cela, to bieda kiepskich decyzji, dzieciak To jest jak cegła za miłość w Pakistanie To jest jak pętla na kracie, z prześcieradeł [Verse 2: Kidd] Roc da crowd nie jak rap, jak Irak i Iran Tu Stonesi są hitem, Arabia Saudyjska Mam dystans do pizd, jak melam im w ryj Cyrkam metr osiem sześć w dół, w kałużę krwi Nie robi mi, z kim i gdzie się wyświetlisz Jak zmienią się trendy, będziesz na powierzchni Którędy szlak mendy podąża przez tłum Zatacza okręgi ścieżką znanych dróg Ta scena to ersatz, nie oddałbym serca Za taki fanbase, jaki masz na koncertach To day of the locust, nadszedł czas motłochu Molochu, podpalaj ten stos noworodków Jest kult, jest i potwór, jest król i dwór młotków Co muszą się podkuć, są boso bez ostróg Wystarczy charyzma i chwytliwy slogan Tak rzutem na taśmę stworzą sobie boga Jest kult, jest i potwór, jest król i dwór młotków Co muszą się podkuć, są boso bez ostróg Wystarczy charyzma i chwytliwy slogan Tak rzutem na taśmę stworzą sobie boga