[Pierwsza zwrotka: Junes] To nie tak, że nie umiem wygrać życia jak Ty Na tych bitach rozliczam swe mentalne podatki Płacę rachunki sumienia, często co miesiąc I to nie tak, że nie umiem żyć się ciesząc To nie tak, że zamulam na co dzień prywatnie Z boku patrząc wiodę życie dobre po maksie Choć dominuje klimat typu brud i obskurw Grzeje się w cieple dogasających mostów Czasem grzeje za szybko i kurwa za mocno Całe jebane życie mówią mi: "płyn pod prąd!" Całe jebane życie ktoś mnie jebał za coś Dwa Osiem lat pecha, które wstrzykuje trackom Wstrzykuje Ci go pod skórę, żebym nie był sam Chowam twarz pod kapturem w kraju biedy Jak słucham siebie to nie tak, że fałszywa skromność Jaram się oporowo, choć to nietakt, podobno Kiedy idę Czerniakowską jestem anonimem Żyje dla rapu, chociaż kurwa z niego nie żyje I dopóki jestem Junes, choć trzy lata nie byłem Zawsze chętnie splunę na bit rozkminę Nie mam problemu z tym co myślisz o mnie Dotkniesz mnie tylko jak spotkają się nasze dłonie Nauczyłem się filtrować ściek nienawiści Posortowałem odpady i jestem czysty [Cuty: Dj Pstyk] To nie jest tak, że próbuję gdzieś uciec, aby ukoić nerwy i wygrać walkę Coś jest tu nie tak Ty gryziesz się w język, ja stoję na ziemi mocno Jestem pewien Wiesz, że nie kłamię i możesz mieć pewność, chociaż nie jest jak dawniej gry mnie tylko zawołasz Przy wymianie spostrzeżeń, przy wódce i jazzie, jak już nawijam to szczerze Jestem pewien [Druga zwrotka: Junes] To nie tak, że was kiedyś tam zostawiłem żyję by wygrywać i wygrałem bo wciąż żyję Choć pętlę chciałem zakładać na szyję Bo miałem dość tego co robiłem rodzinie Dziś na pętlę podkładam ładunki emocji Dziś jak ładuję, od fanów zawsze mam propsy Nie wiedziałem, ze tylu nas jest takich Jak nie chcąc w papierach syfu odmówiłem terapii Dziś nie wiem którego dnia nacisnę spust Narazie znów planuje, ale wyjdzie chuj To nie tak, że celowo przestaję chcieć chcieć Po prostu chcę spokój kurwa na własność mieć Mam dwa domy, ale jestem w obu nieswój To wkurwia mnie bardziej niż jebany dobór wersów Chciałbym ułożyć się z życiem, a nie znowu zepsuć Zaraz wstanę i stanie się to znowu bez sensu I to nie tak, że Ci kłamie, choć mam problem Prawdomówność nigdy nie była moim godłem Nigdy nie chciałem nikogo skrzywdzić celowo Choć jak trzeba to jestem sztywny, wiadomo Odbieraj mnie jak chcesz to jest Twoja rzecz Bez prawdy obiektywnej moje "tak" jest Twoim "nie" I gdy minę Cię, nie oglądaj się za mną Chociaż bywa, że jestem sobą za bardzo I to nie tak, że emocje mi słowa kradną Ale po to to mówię, by zostawić je za mną To nie tak, zupełnie nie [Trzecia zwrotka: Kidd] To nietakt, że dopiero teraz gramy razem Dwutakt kończę podaniem, Junes, wiesz co dalej To czas Phoenix Suns, będę żywą pochodnią Bo by powstać z popiołu musisz najpierw spłonąć To nie tak, że patrzę na życie poprzez pryzmat Wszystkich własnych niedociągnięć i przed lustrem rzygam Gadaj z ręką, ścierwo, jestem tajemnicą z zewnątrz Niepokojem, Gniewem Bożym, co istnieje tu bez niego Będą dzielić i rządzić, w imię swych ideologii My będziemy pisać zwrotki patrząc na to z każdej strony To nie tak, że nagle dam Ci, kurwa, jakąś prawdę To jest Downtown klaunie, mam na rapgrę wyjebane Grzałem palce nad ranem, Nad Jarem. fristajlem Ty zmieniłeś moją pasję w pracę dla dotkniętych Downem RapGenius? to nie tak, żaden z was nic nie kuma żeby pisać trzeba czytać, hasztag literatura Patrz jak cierpnie mi skóra, Rowlf tnie powietrze dźwiękiem Myśl, że jebnę rap i tak przypieczętuje nowym tekstem [Tekst - Rap Genius Polska]