KAZ BAŁAGANE - Ta droga lyrics

Published

0 411 0

KAZ BAŁAGANE - Ta droga lyrics

[Zwrotka 1: Diho] Nie chciałem tu dziękować, nie będę przepraszać Ty masz mi dziękować, płacić i wypierdalać Nie wierzę w twego Boga, nie miał czasu dla nas Tu był hajs na schodach, gdy wujek miał zawał Twardsze dragi w młodszych latach, ciągle bijatyki Bo się hajs tu musiał zgadzać, ojciec wracał z niczym Najebany robił raban z nikim się nie liczył Na se radę trzeba dawać, dilowali weedem Ojciec typka się przekręcił, udusił się pawiem A ta pizda go przewiskał, znalazł kartę Nie wymienię go z nazwiska, nigdy nie był bratem Zawinęła nas policja, sprzedał, wyszedł z płaczem Ja nie chciałem nigdy jarać znowu tyle zioła Ale zawszę będę dawać z każdym dobrym z koła I pierdole coś jak praca, to jest wolska szkoła Ale co raz rzadziej wracam i was kurwa szkoda [Refren: Sentino] Kiedyś wierzyłem w ludzi, chciałem zdobyć ten świat Dziś mam cię za kratami, a nie wolny jak ptak Powiedz czy jesteś z nami, a ja powiem ci jak Zrobić żebyś nigdy tak nie skończył jak ja Nie chciałem iść tą drogą, bo to życie mnie niszczy Jedną nogą w grobie, a drugą na policji Nie widzę tutaj wyjścia, mam dosyć tego życia [Zwrotka 2: Sentino] Budzę się wkurwiony, nie chcę z nikim gadać Ziom mi napierdala jakie wczoraj dziwki znalazł Z telefonem w ręku patrzę w lustro z rana Czerwone oczy, kac ogromny, w łóżku szmata Hajs na stole, sprawdzam czy się budżet zgadza Bo tylko on uśmiech da w tych trudnych czasach Muzyka już od dawna nie napełnia brzucha Gdybym z rapu żył bym chleba do masełka szukał Gdybym z rapu żył bym nawijał o rapie stary Bym nie myślał, kiedy trafię za te kraty stary Chłopaki na przepustkach myślą jak zarobić Bo matka po wylewie, ojciec alkoholik Żona ciągle w nerwach, córka nie ma ubrań Staram się im pomóc bez dwóch zdań Może w naszym życiu chora jest esencja Ale tak właśnie wygląda nasza droga do nieszczęscia [Refren: Sentino] Kiedyś wierzyłem w ludzi, chciałem zdobyć ten świat Dziś mam cię za kratami, a nie wolny jak ptak Powiedz czy jesteś z nami, a ja powiem ci jak Zrobić żebyś nigdy tak nie skończył jak ja Nie chciałem iść tą drogą, bo to życie mnie niszczy Jedną nogą w grobie, a drugą na policji Nie widzę tutaj wyjścia, mam dosyć tego życia [Zwrotka 3: Balagane] Napisał ten jeden na górze, najwyższy Przejdziesz ten syf ty, bo jesteś bystry Blizny na skórze, nauka jak lot j Odkurzę dziwko, wiem co w trafie piszczy Miasto mnie niszczy, znów wpadam na lokal Na kota i widzę jak diabeł ich kocha Chciałbym tą jebaną grę przejść na kodach Bo mama się martwi i kobieta szlocha Pewnie być nie mieć, miasto to moja sieć Tym oddycham, chociaż chciałbym mieć już daleko gdzieś To co gadasz to już dawno wiem, panie doradco Znajdź se innego rozmówce pod klatką Bagno to jest, schodzę na kacu On mefe nakurwiał i poleciał z dachu Trzymam się z dala od wraku Bo na chuj anioły mnie bronią od fatum [Refren: Sentino] Kiedyś wierzyłem w ludzi, chciałem zdobyć ten świat Dziś mam cię za kratami, a nie wolny jak ptak Powiedz czy jesteś z nami, a ja powiem ci jak Zrobić żebyś nigdy tak nie skończył jak ja Nie chciałem iść tą drogą, bo to życie mnie niszczy Jedną nogą w grobie, a drugą na policji Nie widzę tutaj wyjścia, mam dosyć tego życia [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]