[Verse 1: Kaz Bałagane] Takie osiedle, agentura w co drugiej klatce Ja tu mieszkam, chuj wbijam w osiedlowe akcje Wódę i sakwę, szczerze tym gardzę Kiedy patrzę w lustro, chce widzieć siebie naprawdę Taką mam jazdę typy chcą być tutaj szefem Chcą móc zapierdolić sobie w nos białą setę Wyurany cep, wypisz i wymaluj Ale dzięki takim liczysz sobie hajs bez przypału Każdy kiedyś chyba był idealistą Zobacz ty, jak tu poszło w pizdu wszystko Balet cisnąć, spaść nisko Dupa którą kochasz to zwykłe szmacisko Pokaż mi weekend co nie wali w nocha Chemiczne miasto, żyjące na prochach Umiem tu żyć i Boże mnie prowadź Zaprowadź wysoko i nie daj zwariować [Hook: Belmondo] W-wa dot com, slash poldon, gdzie jest cash? Młody G, Belmondo, cześć, przyszedłem rozjebać szmelc Dla mojego gremium pozdro Buduje imperium w NeoTokyo Fejur is no option Mam na dziarach króli robię sos dożywotnio Nie mogę się zamulić, bo i po co? [Verse 2: Kaz Bałagane] Nie widzę gwiazd, nie widzę kast, nie widzę was To ćpuny, złodzieje i kurwy i hajs Kaz Bedogie, teraz mój czas Betonowy las, mój to dla ciebie dżungla Wyrwać się stąd znaczy wygrać mundial A ty wciąż pierdolisz tu o pracy i studiach Pół dnia tu pisze, pół dnia to składam Bałagane i Belmondo, pozdrawiam