Karwel - Prosto z Frontu lyrics

Published

0 113 0

Karwel - Prosto z Frontu lyrics

[Haju] Otwieram zeszyt, jak krater tu pluję treścią Oldschoolowy raper, bo tak rapuję często Po chuj komu papier i tak to później skreślą Za zwykłą atrapę ten rap hejterzy wezmą Jestem Haju w tym kraju nazajutrz może będę kimś Bo na wokalu, to tu paru na padół ma jakiś sk** Rap nie ma czasu na wacków, my ratujemy styl Ty weź kumaj to dwójnasób i pasuj, wchodzę do gry! [LJ Karwel] Liryczny Sub Zero, ten rap studzi ludzi Macham tym majkiem, jak liną, łapię sztucznych MCs Chwytam ich za krtanie, aż by nie mogli nawinąć Formując ich zachowanie, jakby byli modeliną Miło mi, mówi Krzysiek, mam jad w długopisie Jak piszę takie wersy, może przyłapiesz mnie jak syczę Jebiąc ten świat, aż na nim dojdę Problem jest w tym, że ta dziwka nie pociąga w ogóle [Ńemy] Znów daje blask tasak, powraca tu klasa Nasa Wróg wstaje, blaz masa odwraca ruch w [?] Tu talent, fart,pasja i praca, Bóg nas nasłał Łup! Walnie ba** w bazach znów macasz, jak pacan wacka Wkraczam tu w Was jak w masła, zaznaczam, że sflaczał Wasz rap Z bijacza na gracza w rapsach, poraża Twa transformacja Joł, jadę na bicie te style, kładę na feat'cie teksty Lecz palę nabicie - bez spinek [Szuwar] Ja chcę dać swoją zajawkę, nie stosy porad i zaklęć Każdy ma swoje rady, swoje kłamstwa i swoją prawdę Ej, łatwiej Ci skumać moją jazdę Jak wiesz po co masz jaja i umysł i co jest ważne Słucham raperów coraz częściej się śmieję Zamiast mówić czym jest rap, mówią co nim nie jest Ty i po co kręcić tą aferę? Usiądź za sterem, reprezentuj swój teren [Beeres] Pokażę w chwilę czemu tym żyję i sam nie mogę tak Kiedy po bilet sięgam i tyle po swojej drodze kłamstw Wiem bo każdy ją ma, zna i wszystko jedno Dzisiaj jestem tu gdzie wiatr miał plany być na pewno Ha zaczął się wyścig młodych sumień i Dziś nie wystarczy mówić mi "Tu trafić umiem w bit" To nic jeśli pchasz ten syf lub inny syf Miej pewność, że znów Ci wrócą po to, a Ty błyszcz [Bogu] Ty skumaj co się teraz dzieje, Kto ma gula, a kto się śmieje I w klubach wóda szmula, temat znam te teren Mam ubaw z Was twardziele, jak tutaj każdy szelest Chce kurwa brać za rap i podbija do panienek Panna migotka, można się zakochać okej Ma skromne oczka, ale hojne krocze To jak strzał w lotka, żyje się dla kilku chwil Twoje zdrowie pij, rachunek przyjdzie potem [Dejan] To miał być inny rok niż wcześniej, ale był taki sam Nie wiem jakie mam mieć wejście, ani co napisać Pytają Dejan kiedy wreszcie Twoja nowa płyta Mówią podejście ma do tego, jakby olał, wypadł Tylu ludzi wyciągając rękę, wymierzało w skroń Lecz wielu wierzyło i to dla nich ten comeback Brak powodu, cel NBA, też to wiesz Podpisano życiowy idiota ~ Ron Artest [Biak] Niewielu, żeby zabrać sukces oblewa się potem By stawiać wódkę najpierw praca oblewa się potem Biak, odkąd zerwałem z presją, została ekspresja Pytają o cel, nie odpowiadam, weź przestań Mam pociąg do mocnych zwrot, słabe zwroty za pociąg Ale bez rozkmin nie po to, kiedyś podniosłem mikrofon Jestem poza grą, to jedyna poza jaką znam Choć to jakość dam, nie gram jakoś tam [Rudi] Kto leszczy rozpieprzy na setki tysięcy części pierwszych Skasuje bez reszty, więc pomyśl czy chcesz być następny Bo ten rap to nie Manieczki, a w naszej kwestii jest to by dać upust bestii Patrząc na wack MCs, to mówię gryź maleńki To Rudi z miasta spod Warty, gotowy zwarty Rozdane karty, co robimy no bo na propozycje zawsze jestem otwarty Mocna ekipa tu, więc spodziewaj się niespodziewanego Nie znasz tego wilka synu zapytaj tu kogoś o niego [Gospel] Piętrzą się myśli, strzępią się słowa Życie nas niszczy, mimo że miało nas kolorować Piętno zawiści błyszczy wśród zgliszczy szans Piekło to czas, miejsce gdzie nie ma nieba Niebo jest w nas, tam gdzie nie trzeba się bać System je niszczy jebiąc patosem Szczera potrzeba wskrzeszenia pojeba Umiera Gos, rodzi się Gospel [Kękę] Witam na etapie życia, w którym nie ma już przeproś Ile uda się dopisać, każdy miesiąc gehenną Żyję tak, robię rap, jedyny na pewno Wchodzę w relacje rach-ciach, potem zostawiam przykrość Nędza, zgliszcza, destrukcja sto pro W życiu trochę zarobiłem, gdzie to hurwa poszło? Wróżba, etruska znam przyszłość z wątrób Boli to co boleć musi po radomsku z iskrą, Kę! [Buka] Ty może mnie nie kojarzysz, mimo że tworzę te frazy Od razu bez skazy, w kolażu jak Pica**o obrazy Dwa razy to się nie zdarzy, więc zarzuć la**o i zażyj Melanżu w branży choć tu ciasno i po razie parzy Pazie mogą tu marzyć o gaży - to nie ten level Mount Everest dla słabych graczy to jest podziemie I nie muszę ci tłumaczyć kto co znaczy na scenie Masz tu nowe pokolenie wyjadaczy - włącz myślenie [Jopel] Jestem jednym z tych bękartów, których płodzi ta rap gra Chociaż taki z niej rodzic, jak z mamy Madzi jest matka Nic nie wyssałem z palca, byłem naocznym świadkiem Tego o czym w tych kawałkach Ci pierdolę od zawsze Piszę te wersy w sposób świadomy By mógł klip zobaczyć do nich w głowie nawet niewidomy Czego się boisz? Ty, to tylko sztuka Fakt, że lepsze od tych Twoich, które zdołałeś wyruchać [Żyt Toster] Patrz, kiedy dopadam tu majka pada Pierwsza ofiara zamachu na rap to prawda! Toster Żyt, dwa podania jak Torsten Frings Brama, a dziś zjara bit tak, że łamie Cię w stawach A styl sprawia, że kiedy składam to hit mam Młody wilk, który składa stare kundle jak Hitman Dalej wbijam na szczyt, który wyznaczy ambicja Idąc na skróty mogę nie trafić do wyjścia, cześć!