Kartky - Kartki lyrics

Published

0 503 0

Kartky - Kartki lyrics

[Zwrotka 1] Trolluję jak mogę i płynę pod lodem, razem z Waszym idolem, chłopaki Brnę coraz wyżej, a pętla zamyka mi krwiobieg i nie wiem jak pisać mam tracki Mam plany na stany, ale nie lecę wysoko, jak paru raperów To kramy bez wizji na rozwój zamknięte w etosie nachlanych frontmanów Ja nagrywam z kim chcę i marzę, bo wiem, że za szybko giniemy w datach Zaklinamy deszcz i biegniemy, patrz, dotrzemy do krańca świata Nie pytaj mnie gdzie, bo nie pamiętam żadnego z ciemnych zakamarków Wy liczycie cash, zobacz jak smakuje życie bez startu Chłopaki od promo mi mówią, rzekomo, że beka jest grana non stop A ja wam mówię, wieśniaki, dajcie mi chwilę i poczekajcie choć rok Rok, w którym skończę z każdym i nagnę wszystkie możliwe zasady Krok bez pleców, patrzenia do tyłu i nigdy nie powiem, że nie lubię Chady Życie jest kurwa przewrotne, a nowe bangiery masz ode mnie w formie Przybyłem tu, żeby zmądrzeć, bo częściej słyszę niż czuję euforię Eklektyka przestawiła grę, nie pytaj czemu To nie pucka, tylko fakty, zero problemu Jest paru typów, co nie ma problemu i napierdala na haju Mam gest jak Puryści, choć nie znam języków i mieszam to wszystko jak w Księdze Rodzaju Babel nie bubel, Kartki nie Kartky, wierzą co poskłada rozumy wrogów Bez rozumienia lingwistów podziemia ja wyklikam stąd starych bogów [Zwrotka 2] Babel nie bubel, martwi nie kłamią, warci są tego jak sos moich planów Ja kręcę tu teatr bez chemii, koneksji i żalu Nie męczę się wcale, nie kręcę, nie żalę, próbuję ogarnąć jak jest Obola pod język i hej, brak chęci do życia to cel? Poza światłami i logo pobaw się z nami; no h*mo Bez obaw, tsunami nadejdzie znienacka i zrobi co trzeba z załogą Spoko, to oksymoron i nowe pomysły się oprą na pechu Bierz to lub [?], litery nas znowu pozbawią oddechu Modnie zawijam godne elementy układanki Płynę tak pro, że ziomy mówią mi, że daję z kartki Łatwiej by było rzucić to, nigdy się nie martwić Krzywa ambicji daje mi wolę do walki Stare zabawki wyrzuciłem na podwórko pod blok Mam parę toreb pełnych sztosów, że szok Zamieniam kontrolę nad mity i zachwyt, a grafomanii nad nami sam plastik Mam wyjebane na ksywki rodowe, zaczynam panowanie nowej dynastii Nie jestem najlepszy, wierz mi, mam tylko spojrzenie bestii Wszystko co o was słyszałem nad ranem to kłamliwy prestiż Nie łykam już żadnych sugestii, opresji nie chcę już słuchać Narucham tu fejmu jak 2Pac i wyłapię kulę lub zrobię se bucha Źrenice wybuchną nad próżnią, zostawię ciszę nad sobą Fokus nie doda mi strachu, a typy niech robią co mogą Zawijam opcję i wynoszę ponad parter, padnij Puszczam jej Skunk Anansie, wyciągam kartki [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]