Kartky - Damnation lyrics

Published

0 110 0

Kartky - Damnation lyrics

[Zwrotka 1: Kartky] Jestem tu Bo nie obchodzi mnie nic to, że ktoś tam kupił dom Czuję współzawodnictwo gdy Solar przyspiesza flow, ow Zbieramy uśmiechy z gleby, czytamy propsy dla Queby Cieszymy się życiem i udajemy, że mamy już wszystko, a nie mamy kiedy Mamy to w planach wygrana zdaje się znikać jak stado Zamykamy oczy i dajemy wszystko muzyce, to jest odwagą? Pytasz mnie o jutro? ja nie mam więcej niż nic Ty też nie masz więcej i trudno, nikt z nas nie wiedział jak żyć Składamy modele do kupy, kartele i normy już dawno na marne Bo mogłem zabrać to wszystko, a czekam, do teraz, nim życie nas zmieni dla tantiem Idę po swoje, mam racje jak zawsze, ta, a sala jest pełna Nigdy nie byli najlepsi a teraz nadchodzi pełnia Zapierdalamy z planami, nie mamy czasu się bać Wyczekuję spełnienia, dostaję buty na twarz Zamykam medale w pudełku i nie wierzę w siebie, ciebie i miłość Nikt nie poczeka, więc biegnę do przodu, gdy chyba nie warto pamiętać jak było [Refren: Kartky, Kasia Grzesiek] Wysoko ponad pretensje, blefuję, że znam zaklęcie Nie mam nic jeszcze, a czuję presję, presję i presję Gdy znowu nie mam jak kryć, że nie wiem dokąd mam iść Nie jestem pewien, a chcę więcej, więcej i więcej [Zwrotka 2: Kartky] Pamiętam ciebie na starcie, a potem wsparcie od ciebie I nie przejmuje się bardziej niż mogę, bo nigdy nie wmówisz mi tego co nie wiem Czy moja kariera to droga rapera czy droga lamusa bez zasad? A może po prostu za rzadko staram się wracać i nie próbuję przepraszać Mam kino w głowie, ty masz takie samo, brawo, mamy tez talent Dam wszystko co mogę a zanim coś powiem, widzę jak to nietrwałe Daleko zalet i wad, mam getto upadłych spraw, których nie ma Tak blisko smutku i strat, znam większość martwych prawd o sobie, to zmienia Za kratami z marzeń, o których opowie ci każdy, innymi słowy Latamy za niczym i czuje, że żyję jak głupi i martwy, jeździec bez głowy Zabieram się sam, bo nie znam tu typów, którzy kumają to życie jak my W cieniu budynków co nawet jak krzyczą to milczą Dawno nie mówią nam nic Mam pomysł jak żyć i znowu nadzieję Ostatni zaśmieje się ostatni z was Jak sumienia tłumione żalem do cna, niedziela, ostatnia, jak ta I nawet jak chce już umierać, to piszę jak liczę na siebie I nim zerwę kliszę to widzę twój uśmiech W marzeniach bez ceny, o których nikt nie wie, nikt [Refren] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]