Kangur - Dżiny lyrics

Published

0 166 0

Kangur - Dżiny lyrics

Znów ten sam koszmar, pryszczami otoczony Wyciskanie ich to jak stan agonii Wulkanów cała horda, skażona morda Przydałoby się z nimi zawrzeć jakis konkordat Mogę zapomniec o bilbordach z tymi diodami Nie mam szans na inną pracę jak konsultant castoramy Muszę stawić czoło tej twarzowej anarchii Tylko, że do tego musiałbym chyba użyć koparki Niestety nie pomagają żadne preparaty To dramat gorszy niż Katyń Pamiętam jak wyszedł pierwszy dżin z przed wielu laty Dziś wiem, że przekazano mi to z genów taty Moje plecy są niczym minowe pole Gdy się oprę to siedzenie jest całe biołe Gdybyś potarł moje plecy niczym lampę Alladyna Na tym świecie spełniłbym życzenie każdego skurwysyna Znów ten sam koszmar, wybieram się na randkę A tu nagle gejzer pojawił się ukradkiem Lampiła się na niego wiedziałem o co chodzi Już nie ma szans na pyku pyku co dopiero lodzik Nieudany wieczór, zmarnowany czas Wracam do domu patrzę w lustro dżin, że aż strach Po godzinach męczarnii udało się go wycisnąć Lecz niestety na lustro wytrysnął Następne pół godziny muszę je wyczyścić Tak bywa z dżinami prowadzę te bitwy Kładę się do łóżka i próbuję zasnąć Modląc się o to by dżiny nie napadły mnie rano Choć pewnie tak będzie każdy poranek to żniwa Czasem myślę, że należę do siedmiu największych dziwactw Chyba każdy tak miał to dla was moje dzieło Bo pewnie jak ja jesteście forever alone