Kaliber 44 - Normalnie o tej porze lyrics

Published

0 173 0

Kaliber 44 - Normalnie o tej porze lyrics

Normalnie o tej porze wożę się po mieście Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej Zazwyczaj jak żaba skaczę z miejsca na miejsce Dzisiaj to nie przejdzie do domu wrócę wcześniej Wczoraj Przy fajce i butelce, po którą Trzeba stać w kolejce Było więcej kobiet wszystkie były piękne Tak lepiej jak jest więcej Może by coś dzisiaj, ale ja umywam ręce Pędzę do domu prędzej niż F5 w BeEmCe Pięknej koleżance, w pięknej sukience Mówię Pa, chwytam kierownicę jak Zorro lejce Numeromania na liczniku, Sam sobie komentuje to co w radioodbiorniku Niedługo będę w domu, nic nie pokrzyżuje moich szyków Za parę minut zaparkuje przy chodniku Normalnie o tej porze wożę się po mieście Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej Normalnie o tej porze wożę się jak wożę Normalnie o tej porze raz lepiej, raz gorzej Jakoś niechcący złapałem za cybuch gorący Wykonałem wdech tępy, żar mi wpadła do gęby Wyplułem od razu niefartownie Bo spadł mi na spodnie i na szybkości Miałem dziurę o wielkości dwuzłotówki Nie palę dziś już z lufki, nie palę dziś już wcale By wieczór długi jak korale, a ja wciąż zmieniam lokale Za oknami migają latarnie, jadę dalej Coś się dzisiaj bawię marnie, Czerwona fala jechać ciągle nie pozwala Z dala ktoś podbiega - to dalszy mój kolega Stuka w szybkę, wsiada szybko, gadką męczy płytką I mówi dziwnym tonem cóż wiszę mu kabonę Hej Peperoni skręć w lewą stronę Ja tutaj z tyłu w piwie tonę, bo było wzburzone Jak by tego było mało kurewsko się rozpadało Oprócz gotówki nic już z planów nie zostało Nic już z planów nie zostało Normalnie o tej porze wożę jak wożę Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej Normalnie o tej porze wożę jak wożę Normalnie o tej porze raz lepiej, raz gorzej Normalnie o tej porze to normalne o tej porze Raz lepiej raz gorzej A normalnie o tej porze wożę się jak wożę To jest normalne o tej porze raz lepiej raz gorzej Bo to normalne o tej porze Wsiadaj jedziemy Na transporter się złożę, muzyka forte Jak zazwyczaj o tej porze Noc ciemna jak porter, porter szumi jak morze Szumi też coś tam w zielonym kolorze Tak dziś będę pasażerem Dziś w domu chciałem wcześniej być Intencje miałem szczere, dziś spędzam dobrze Z soboty będę na niedzielę Nie będzie kłopotów z powrotem są przyjaciele Są przyjaciele, są przyjaciele, są przyjaciele Są przyjaciele, są przyjaciele, są przyjaciele