Kali (PL) - Abolicja lyrics

Published

0 262 0

Kali (PL) - Abolicja lyrics

[Hook] Gdy księżyc wita mnie zza kraty Marzę aby wolnym być – nic poza tym Ból, smutek, żal – wszystko przy mnie Chciałbym zamknąć oczy i otworzyć je gdzieś indziej [Verse 1: Kali] Co jest grane? Co ja tu robię? FIkoł na sztywno, kojo, kraty w oknie W kółko to samo, ciągle kręci betoniara Trzy i pół kroku dzieli od ściany ściana Na blacie pojara Jest Czarny chleb i kawa Jest Czy to sen czy jawa Gdzie są kurwa me prawa? Pamiętam to, znam to, byłem tu, wróciłem Przeliczałem czas na minutę i godzinę Ściany zaciskają się jak na szyi pętla Smak niewoli gorzki, dusi fetor piekła Jakim czynem zasłużyłem na tę chwilę? Czy to kara za lolka co go przed snem spaliłem? Klapa, klapa, jest umundurowany lokaj Cisza, gad nie otwiera oka Pucka, pucka, bratku daj znać, że jesteś Cisza, co to za opuszczone miejsce? [Hook] [Verse 2: Egon] Odbierz puckę ziomuś, jestem tuż za ścianą Słyszysz głos człowieka, co by się nie działo Sztywno w kilku siedzi, albo w pojedynkę Dźwięki izolatki, w sercu wciąż mam iskrę Wiara w te zasady wpojona już z wolności Co by się nie działo, szanuj swe wartości Co dzień na oriencie, administracji wkręty Jestem nieugięty – znam już ich patenty Trzymaj się ziomeczku, ta noc jeszcze długa Księżyc wita mnie – czy uwolnić mi się uda? Krzyk ludzi, brzdęk więziennych kluczy Życie dało w kość, a jednak czegoś uczy Brak litości, hades polskie piekło Przekopani na spacerach – słowo się rzekło Czasy się zmieniły – nawet starzy miękną Czy to jawa, czy sen? Podnoszące się tętno [Hook]