Kafar Dixon37 - Wpierdol lyrics

Published

0 180 0

Kafar Dixon37 - Wpierdol lyrics

[Zwrotka 1: Kafar] Od solówek w podstawówkach, po rejon i balety Imprezy, domówka, skandale, koncerty To wszystko niestety tak bardzo mnie mierzi Ale co to za typ, co się boi pięści Wstawaj, twoi ludzie walczą Dawaj, dawaj bo jest bagno Banda się złapała z bandą Jutro będzie mówić tutaj o tym całe miasto Znów ktoś za plecami gadał Znów, z kimś tam się układał Znów, tu zapłacił parę złotych By kłopoty zeszłej nocy, mieć już dzisiaj z głowy Krew z krwi i za krew, wie ten ocb Kto poczuł tu jej smak, poczuł raz jej zew Krew z krwi i za krew, wie ten ocb Co poczuł tu jej smak, poczuł raz jej zew [Zwrotka 2: Juras] Zakończenie jest sezonu startowego street fightera Ziomuś pije wódę cały stary skład u KaeNa w domu Wnet zostaje tylko on i ja, na walki polu Z nami balet to jak base jump bez spadochronu Gdy wracamy z monopolu z flakonem spina Bo pod blokiem jakaś banda chuja spruła się wyzywa Mówię Dawid, nie zostawimy tego tak na pewno Bądź blisko ze mną, a ominie nas wpierdol Wjeżdżamy w nich i pierwszy chłopcze witany strzałem w parszywy pysk Drugiemu z nich centralnie łokciem wyprostowałem krzywy zgryz Zrobiłem to zupełnie za darmo, po co ma tracić hajs na dentystę Obok KaeN bije się twardo, ciosów grad uwala na pizdę To nie film z Hong-Kongu tylko polskie nocne kino akcji Dostań z boku kilka gongów, kopią KaeNa - zwrot sytuacji Każdy walczy resztką sił, by kumpla samego nie zostawić Jakimś cudem kopem w ryj, uwala Goliata obity Dawid Zbierają rannych i pokornie przepraszają Bo obsrali się gdy tamten padł na chodnik i zasnął I nie było by w tym nic nadzwyczajnego, raczej przypał Gdyby nie dwóch street fighterów kontra kilkunastu typa. Wpierdol [Zwrotka 3: Lukasyno] Koncerty wyjazdowe, to coś o rutynie Ryzyko zawodowe, awantury nie ominiesz Pokaz kultury jak to w gościnie w małej mieścinie Pijany cham co zjebie fazę, zawsze się nawinie Muza płynie, sala w dymie, napalone świnie Dobre chłopy czują klimat, jakiś ze spiżdżonym ryjem Pyta czy z nim wychylyle, dziękuję, nie piję Jestem pro z bratem robię show, przeliczamy zyle łeb robi groźną minę, wiem liczy na zadymę Zza DJ'ki leci set, ja szaliczek mu na szyję Zwykły pompowany grzbiet, znów przeliczył się i tyle Rano będzie bolał łeb, lekko zbity grzdylek Wierzę w perswazji siłę, z ludźmi w pokoju żyję Czasem nie da się wybaczyć, się załącza Jerzy k**er Pojechali z tubylcami, w jedną stronę bilet Sala w dymie, dzisiaj tu nikt nie zginie #Termopile [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]