[Zwrotka 1] Patrz synek, na dziwny ten świat Chory jakiś man, what da f** is that? Czemu taki stan, rzeczy jest mów tu brat mi Jak plus dodatni, pozytywny składnik Ostatni, słuchajcie mnie tam Gdzieś na Ziemie, sieje nasienie zła Zło co drzemie w nas, po korzenie wlazło W sumienie nam, które jeszcze nie zgasło Na hasło, stań vis a vis Gniew i zawiść, krzew i zabij Przyjmij jarzmo, o którym pisali Nie raz to lub nie oddaj duszy za nic Swym oprawcom, jedni Boga chcą I chwalą dekalog, ale na pokaz coś Inni bogacą, miłość bez wiary kultów Sens kultury, religii których tu multum Wypatruj swego nurtu, swój buduj, twór tu Wiecznie na świat, się nie buntuj Pomimo, że on chorym jest Glorii chcesz, znajdź tu teorii sens Kultywuj twój, pogląd w celu, doglądaj Gdzie nieboskłon, tam Bogu pokłon oddaj I mistrzowsko, czyń swoje rzemiosło żyj, daj żyć innym, niech by to urosło w nas [Zwrotka 2] Kiedyś, miałem sen, zajebisty sen I że, widziałem świat ten, zza firany mej że, ludzie jacyś trochę, mniej nie ludzcy A ludzie, jakoś bardziej tu byli okej I było czuć, łączy ich coś jak więzy Coś więcej, niż sos, niż kraj i język I nie był tak ważny, już stos pieniędzy Jakoś pomiędzy nimi, było to coś Coś jak inny wymiar, nas ale chemia mas Razem tutaj, wszyscy jak jeden organizm Każdy miał ten, życia blask I może widział nas, inaczej Bóg Ja patrzę na nich tu I zaraz minął sen, wizja, kino scen Pięknych jak stworzeń filary I znów, mam przed oczami nonsens że, ludzie giną przez, nie jedność ofiary I czary prysły znów, to widzę tych złych tu Chore umysły, jakby opętał ich zły duch Widzę kosmos, widzę w naszej galaktyce Co tutaj wyrosło, tu widzę to zło I mu się kłaniamy w pół, ono jest atrakcyjne Zło, a może jednak zaprzeczysz nim nie? A ja jedynie muzyce się zwierzam man Bo nie chce sam, być w sobie zamkniętym sezamem