k**ing Sk**s - Kim jesteś lyrics

Published

0 127 0

k**ing Sk**s - Kim jesteś lyrics

[Zwrotka 1: Wężu PMM] Kim Ty jesteś żeby wskazywać na mnie Chcesz mówić mi, jaki front mam obierać w walce Z własnymi słabościami Odnalazłem nostalgię I dzięki niej, bez napadów płaczu, odżyłem a! Życie jest takie twarde, niech spróbuje mnie zatrzymać I uciszyć wszystkie miejsca, w których gra ta muzyka Możesz mnie obwiniać, za charakter jeśli znasz mnie Jak nie znasz a oceniasz, to dzieje się to przypadkiem Dla zbyt wielu przepadłem, jak dla niewielu żyję Ściskam cierpienie, przez długopis gdy piszę Pamiętam czas, gdy dzieliliśmy się marzeniami To Ja i Ona i tych chwil nie zamieniłbym na nic Jesteś głodna? Mogę podać Ci łyżeczkę Na jej dnie, kropla łez, za wszystkie cierpienia w mieście Kim jesteście niby, żeby móc mnie oceniać Mieć wpływ na to co robię, porywać moje marzenia I kim niby oni są, by opisywać w gazetach, że rap odżył A niby co, kiedykolwiek przepadł? Między nami jest przepaść, padacie w nierównej walce Kim jesteście by móc wskazywać na mnie palcem! [Ref: PMM] Kim jesteś w codzienności żywych trupów (chcesz znać prawdę) Najczęściej wariujemy w piwnicach pełnych łupów (czy tylko jej namiastkę) Kim jesteś w codzienności żywych trupów (chcesz znać prawdę) Im więcej samospełnienia tym mniej uczuć (chcesz znać prawdę, czy tylko jej namiastkę) [Zwrotka 2: Głowa PMM] Widziałeś w niej matkę swoich dzieci Ona chciała się tylko pieprzyć, z pierwszym lepszym odlecieć Kochałeś na zabój, chciałeś wykrzyczeć to światu To za mało i nie zmienia faktu, że była szmatą Ojczym dziecko zatłukł, nie podał powodu Wziął butelkę ze stołu, zadał cios w przedpokoju Zło przenika rozum, wchodzi w krew i zostaje Sąsiad znęcał się nad żoną, demolował mieszkanie Gdyby nie zmarła na raka, pewnie robiłby to dalej, zrozumiałeś? Coraz młodsi, są coraz bliżej więzienia Kosa w ręku, napad w bramie, tak tracą resztki sumienia Adwokat nie miał pytań, sąd rozprawę zamyka Wyrok dycha, cela numer… wita się z ciężarem życia Po kimś to spływa, inny się załamał, przepadł A portfel i sikor dawno trafił do pasera Bez znieczulenia, hera płynie w żyłach tych co myślą Że pięć minut szczęścia może zmienić rzeczywistość Mój kolega pętlę zacisnął, dzisiaj nie żyje To był sygnał, gdy widziałem wcześniej ślady po linie Drugi ma schizofrenię, zgubił się w swojej rozkminie Izba przyjęć, ręce w pasy i przechodzi labirynt Czyny i ich granice, kim jesteś, co widzisz Pomagasz czy się odwracasz słysząc krzyk na ulicy Kim jesteś (chcesz znać prawdę) Co widzisz ( czy tylko jej namiastkę) [Ref: PMM]