[Refren: Wigor] Po pierwsze duchem, po drugie serduchem By Twoje pragnienia nie stały się kruche Nie jestem trudem, przekreślić wszystko jednym ruchem Sztuką zaś emanować ludzkim odruchem Bądźmy ludźmi, nie ma co się oszukiwać Uwagę zwróćmy, wyzbywamy się skrupułów - jak widać To siła wyższa jest moim namiestnikiem W świecie, w którym jestem swojej doli rzemieślnikiem [Zwrotka 1: Wigor] Niech nie myli Cię słuch W tej chwili to mój kolejny ruch Poczuj rapu świeży podmuch Daj się mu ponieść, wysoko gdzieś Gdzie nic cię nie dosięgnie Tu wszelkich złudzeń się wyzbędziesz Między wersami takie chodzą słuchy Że słowa potrafią dodawać otuchy Do szczęścia czasem tak niewiele trzeba Spytaj się własnej duszy jak się dzisiaj miewa Może właśnie czegoś więcej jej potrzeba Aniżeli jakiś pustych obietnic Od tego w głowie robi się jedynie mętlik Ktoś będzie musiał posprzątać po sobie cały ten śmietnik Jeżeli narozrabia, no chyba, że inaczej się prowadza Nad czym teraz się zastanawiasz, powiedz nad czym? Że warto być rozważnym? O czymś to świadczy Drugi człowiek na Ciebie patrzy Więc mu pokaż, że już wiesz co to znaczy i się nie zamotasz [Refren: Wigor] [Zwrotka 2: Wigor] Rzemieślnikiem losu, rzemieślnikiem doli Robię dokładnie to, na co mogę sobie pozwolić Nie ma co biadolić, ducha z sercem trzeba zespolić Z każdym nowym doświadczeniem jeszcze bardziej to wyszkolić Byś mógł się zadowolić czymś tak błahym Co daje poczucie szczęścia, nie robi z tego łachy Życie potrafi podklepać coś w promocji Rozejrzyj się dokładnie, poszukaj tej opcji Nie wyzbywaj się emocji, chcesz być zimny jak lód? Człowieczych instynktów przecież mamy w bród Czujesz to na wskroś albo doskwiera Tobie głód Karm duszę i serce w harmonii tych nut Teraz jesteś wśród swoich, pośród ludzi czynu Przedwczesna euforia nie zdaje tu egzaminu Warto wyczekać moment odpowiedni (proste) By móc świętować końcowy sukces w pełni Co serce podpowie to i w pamięć zapadnie Pomyśl - możesz mieć co tylko dusza zapragnie Mocno w to uwierzysz, nikt Ci tego nie ukradnie Zwątpisz i zapomnisz, pewnie nadzieja przepadnie Powiedziane dosadnie więc to uzasadnię Na własnym przykładzie, o tym, co było dawniej Zanim zaczęło iść sprawnie, przebyłem długą drogę Było warto, śmiało powiedzieć to mogę W głębi duszy wiedziałem, że i tak nie odpuszczę Tworzyłem o suchym pysku, lecz nie zapadłem się w czeluście To tylko bardziej dodawało mi krzepy Moje kawałki to również moje własne portrety [Refren: Wigor]