Junes - Walking dead lyrics

Published

0 241 0

Junes - Walking dead lyrics

[Verse 1: Junes] Witaj w świecie koszul i wypastowanych butów W korporacyjnym koszu zepsutych typów Gdzie możesz się poczuć coś jak w mieście duchów Chocholi pochód ludzi zepsutych od kwitu Realizujesz marzenia? Dobry wkręt Od przystanku do zakładu wszyscy walking dead I choć nie spełniasz marzeń, robiąc co robisz To nie musisz się pierdolić o jakiś sponsoring A jak cieszysz się z 5 0 na OLiS To, ziomek, współczuję zawartości głowy I choć słońce widzę najczęściej z okien gmachu To zawsze lepsze niż, kurwa, żyć tu z rapu Kiedy byle gimb jest klientem, więc panem Wolę siąść za biurkiem i normalnie pracować Wrócę do domu, mam czas na pisanie A jak się wkurwię, to moge to po prostu olać [Verse 2: Jeżozwierz] Bolą stawy od pracy, MultiSport wsadź se w dupę Szlug do kawy poranny, multiwitamina w kubek Traktuję zbiór plunięć na mic jak terapię Szczam na puch marzeń bażantów o łatwej kasie Każdy raper, którego znam, synku, tyra Kiedyś chciałem mieć chillout, ze słów się utrzymać Lecz - chwila, będąc minstrelem, stępiłbym pazur Przeginka jak sranie o wygrywaniu w Nike'u Banda prostaków, zgrywa, artystów kpina Nie wszyscy, ale gro śmieszy jak taniec na minach Birma, mój rap to czystka jak watażki hobby Surowy jak krótko smażony ochłap krowi Siedzisz w karocy? Leszczu, wpadłeś w wir magii Obudzisz się w dyni, odziany w szmaty bez nazwy Zerwali się fani, wracaj do łopaty Nie rób z pasji pracy, bo stracisz, w chuj stracisz [Verse 3: Kidd] Twój utwór to wytwór popytu dla szczylów Niewidzialna nerka rynku jest w budynku, synu Ja mam Company Flow, będę twoim Funcrusher Osiem kroków do perfekcji, pierwszy - jebać słuchacza Jeśli ktoś ma wyznaczać standardy pisania To niech ma 30 lat i swój staż w załamaniach Rąk nad tą sceną, nerwowych, przez niemoc Odwrotu od natłoku szrotów co miesiąc Twoje spełnianie marzeń dla mnie byłoby koszmarem Grać koncerty dla tępch w jakimś przydrożnym barze? Jesteś tylko tak dobry jak Twój ostatni LP Nigdy nie będziesz wielki bez podejrzeń schizofrenii Mam język, by streścić zawartość butelki A nie po to, by doić śmieszne pęgi od JD Nie będziesz Bukowskim, bo on zawsze miał pracę Jego CV zjada dupą Twoje BIO panie raper