Juchta - Opowieść Wigilijna lyrics

Published

0 213 0

Juchta - Opowieść Wigilijna lyrics

[Verse 1: Juchta] Świeci się choinka, przy stole Yead Vashem Grupa Na drzewku świeczki zjuchcone z Synagogi Kupa Nie rżnij głupa, to ziemniaczanie święta ciołki Wszystkie łupy z juchty pakuje w prezentów worki Ziemniaczany mikołaj we własnej osobie świąteczny dres i gówno zamiast mózgu w głowie Rozkmiń to człowiek, na stole potrawy zajebiste Barszcz z ziemniakami, puree i rybki ościste Made by smaku minister, MC Zobol kuchni szef Jak je zjesz z miejsca pomyślisz WTF I te ciasta z bitą śmietaną kapłana Z salezjańskiej zakrystii skrzętnie podkradana Na kolana na chwałę Pana, wszystkie wacki Może jak się pomodlicie uzupełni wasze braki Na pasterke na spidach, teraz każdy z nami brat Yead Vashem, Surenos, Feliz Navidad [Verse 2: Bigos] Idą, idą święta, ryba karp już jest dorżnięta Wszystkie me dziecięta mówią MC Bigos na prezydenta Yead Vashem Squad, stół już jest nakryty Nasz rap stary jak świat a dalej mocno poryty Cała ekipa na pasterkę zapierdala, księdzu nisko kłania Ministrant już na kolanach klęka i do ssania Yead vashem nad krajem panują i na scenie debiutują Wszystkim ich fanom kratki świąteczne z pogardą podpisują DJ Tes, Obelix, Bigos, Kurde, Juchta, DJ Strażak Po przesłuchaniu naszych tracków lekarz powie „Przykro mi, to rak” 24 grudnia wszyscy mówią boże narodzenie Tak wielu ludzi świętuje moje urodziny to mnie wprawia w osłupienie Mikołaj pedofil częstuje dzieci swoimi cukierkami Wejdźcie do jego busa a wszyscy będziecie wydymani A więc gdy cię przy świątecznym stole dopadnie nuda Zapierdalaj do lodówki niech się poleje wóda [Verse 3: DJ Strażak] W rogu pokoju stoi choinka przystrojona Zaczyna się wigilia ziemniakiem naznaczona Na obrusie sianko, pod choinką prezenty Wigilia Yead Vashem, czuję klimat ten świąteczny Nagle słychać trzask, coś jebło mi w kominie To Mikołaj tłusty zjeżdża po swej linie "Ho-ho-ho skurwysyny, mam dla was niespodziankę" I ze swojego worka wyciąga flaszkę Dzięki, Mikołaj ale spierdalaj stąd w podskokach Bo inaczej Bigos obetnie ci twe jądra Obrażony Mikołaj pakuje dupę w sanie Machając do nas kutasem na pożegnanie Zamiast na pasterkę idziemy chlać do parku Bo najebało nam w głowach jak w czarodziejskim garnku Nawalony otwieram swoje prezenty Dostałem gaśnicę, to prezent jest najlepszy [Verse 4: Kurde] W tym roku nic na prezent, kurwa, nie dostałem Teraz jestem w parku i na widok policji się zesrałem Zbliża się Babilon, spierdalamy z buta Tylko DJ Strażak przybiera postać ducha Bigos nieźle jest najebany Pały już go zakuły w kajdany Lecz mimo, że w kajdanach następuje mała zmiana MC Bigos przyjmuje postać Hanumana Ja stoję z boku i temu się przyglądam Skołowany trochę dookoła się rozglądam Trochę się zdziwiłem, widzę latającą gaśnicę Która spowrotem policjantów wypierdala na ulicę I tak to jest w świąteczne wieczorki Trochę wódki, trochę wina i wypełnione worki Teraz kończę opowieść wigilijną Informacją, bardzo sensacyjną