[Zwrotka 1] Zawsze będę pamiętał o tym Jakie za młodu odjebaliśmy głupoty Wychodzę z domu, mijam pierwsze tagi w tynku Jest dwudziesta pierwsza, żyd ma sklep w innym budynku Chce mi się pić, żyć często nie chcę Gdy kolejny paragon każe mi płacić, kurwa mać, za bezcen Żaden z nas jeszcze nie jeździ Mercem A jak dzwonię to mówią „Ziom za rok na bank będę“ Ze zmiennym szczęściem, zmiennym podejściem Z receptami na to by bez bólu przejść przez klęskę Pomyśl, gdybyś o śmierci wiedział w przeddzień Czy tego ostatniego dnia żyłbyś tak jak nigdy wcześniej? Nie wiem ale czuję, że dusi mnie osiedle Kiedyś muszę stąd odejść by zostawić młodym miejsce Refleksje, czy ktoś zastąpi nas na klatkach I jak my w pełni zrozumie kulturę tego miasta? Tu na każdym kroku nasz ślad po naszych akcjach Umarło coś z nami, a ból wypełnił gardła [Refren] Ilu B-Boy'ów? Ilu MC's? Ilu writer'ów dba jeszcze o tak zwany styl? Wiem, nic nie mów. Gdy odejdę po prostu daj mi słowo Że zastąpisz tych co byli tu przed tobą [Zwrotka 2] Zawsze będę pamiętał o tym Jakie za młodu odjebaliśmy głupoty Wchodzę do domu, dawniej wchodziłem na bloki Obserwowaliśmy Zachód myśląc o Kalifornii 95' ominąłem, urodziłem się za późno I dopiero w 2006 wydymałem próżność Na próżno, sam powiedz, spędź mi sen z powiek Bo może od sześciu lat na chuj ten rap robię Nawet jeśli, to jest grono osób, które we mnie wierzy Od High Time Label po kilku żołnierzy Reprezentuję Czarnów gdziekolwiek bym nie był I kielecki styl bycia z pożądaniem wiedzy Dzieciaku kochaj rap i sam to przeżyj Koncerty na których na chwilę tracisz świadomość Bo ktoś zagrał tak, że twoje plecy płoną Na to, ze ta kultura przetrwa daj mi słowo Nic więcej... [Refren]