Dziś czas dzieli nas jak plexiglas Jeżeli hajs zmienił nas, jak go cenić mam? Nawet nie mów jak dużo on dla ciebie znaczy Jeśli twoje ręce nie zaznały prawdziwej pracy Na tych ulicach, gdzie wielkie budynki Świat się nie uśmiecha jak do pięknej blondynki Wiecznie wyścig i nie ma nic za darmo Tu sieją ploty, jakby to było ziarno Brutalne Sambo, takie jest życie Sam dojdź jak i czym jest podszyte Do przodu idę, mam drogę krętą I pierdolę twoją miłość #amores perros Uciekam stoperom jak Leo Messi Przyglądam się terenom jak spec od geodezji Pierdol pressing, mam to w głowie Przez skurwieli co siedzą mi na ogonie Ziomek, tak, to jest najwyższy czas Wiem na co mnie stać, a świat mówi mi „płać” Jak rap nie wypali, pogrzebie marzenia Bilet do Australii, pyk i mnie nie ma Scena, odpierdolę tutaj Beirut Żaden rekrut, miotam jak Babe Ruth To całe gremium od zbierania Cashu Jest tu tak na miejscu jak diss bez argumentów Menciu, nie mów mi że jest za późno Jak mój człowiek Gedziul znowu siedzę w studio Nie mów mi, że to kurwa na próżno Rozpykam tych raperów jak Brygada Acapulco Stare podwórko kocham jak Sopot Malbork wypaliłby mnie jak Marlboro Czy się różnią te miejsca? Sporo Jak sodomia i seks solo, sprawy biorąc We własne ręce, jestem sobą Nie pędzę, w stadzie jestem czarna owcą Wierzę w siebie i to bardzo mocno Serce przepełnione mam prawdziwą szkołą Sprawdzź to ziomboy, AudioBook Moje życie jest książką w audio, zczuj Chcę codziennie mieć barbecue Randez vous, a nie ból, gdy na karcie null AudioBook, wiedz, że mógłbym nie pić Zaliczając więcej barów niż niejeden MC I nie jestem pazerny jak MC's Chcieliby mieć większy budżet od Belgii Dzięki, nie zrobię z ciebie manekina Dla młodzieży, która chyba gustuje w harlekinach Palę splifa, jadę na bitach Najlepiej jak potrafię, bar za barem pizgam