[Verse 1] Panie, proszę Cię dlaczego gorzej jest Panie, nie zniosę, że dzieci dopada głód Oto Ziemia roni łzę, to Ziemia broni się Nadzieja goni mnie, do śmieci wpada płód To nie radości łzy, to bezsilności krzyk Bo bez litości my niszczymy siebie sami Mijają kolejne dni, to beznadziejne sny Rodzi się we mnie wstyd, burzymy mury, tamy Gdzie się podziali ludzie co pracowali w trudzie Co budowali w brudzie, bohaterowie czasów Bo my żyjemy w obłudzie, bo my gnijemy, ludzie Dokąd idziemy w tłumie, jako więźniowie strachu Jesteśmy potępieni, jesteśmy poniżeni Zostaniemy pogrążeni z powodu naszej pychy Nie wierzę, że się to zmieni Będziemy rozliczeni, idziemy roztrzęsieni Do przodu w parze z nikim [Hook] Gdy czas zatrzyma się już Kolory niestety bledną Gdy Słońca nie nadejdzie wschód Nie bój się, podaj mi dłoń, podążaj ze mną [Verse 2] Czuje, że cały płonę, spadam ze skały, tonę Bo opętały one, pozostawiły skazę Demony dorwały szponem Bo wypuściły płomień, złowrogiej siły, omen Narodziły odrazę, bo my to ludzie chciwi W tej obłudzie fałszywi, w pokusie łapczywi Zagubieni na szlaku Nic już dzisiaj mnie nie zdziwi Liczą się tylko wpływy, kapitał szybko przybył My zaślepieni, brachu Pytam się Ciebie, tato, jedyny w niebie tato Dlaczego we mnie światło delikatnie się pali U wielu niestety zgasło, wielu niestety zazdrość Zabrała wtedy na dno, bezwładnie odpływali Czuję, że stoję nagi, bardzo się boję plagi Ubiera zbroję Dawid, gotowy do wybuchu Gotowy, by czoła stawić, gotowy, by naprawić Gotowy, by zostawić niewolę tych łańcuchów [Hook] [Verse 3] Krzyż za bardzo ciąży, mimo to twardo dąży Mimo to warto dążyć, ona w końcu zapuka Każdy z nas na szlaku błądzi Wielu dzieciaków krąży, gorycz smaku pogrąży Na końcu kostucha, w duszy zalega kurz W sercu zalega gruz, dopada bieda tu Załamane istoty, gdzie się podział anioł stróż Ludzie ranią, cóż, ludzie wbijają nóż Te same kłopoty, ona w dłonie szlocha Bo jej syn tonie w prochach, był w jej łonie Kocha go bezwarunkowo Dla niej to niestety nokaut, bardzo kobiety szkoda Ma wielkie zakręty droga, życie karze surowo życie zamyka w dyby, to życie wita Syzyf Buntownika słyszysz, nie dam za wygraną Mogę tu pozostać z niczym Mogę nie sprostać w dziczy Zostawia chłosta sznyty, pozostawia nas z raną [Hook] [Tekst - Rap Genius Polska]