[Verse 1: ksıaze] Organizm odrzuca zabójcze toksyny, świt chce zamknąć mi oczy wreszcie Hieny cmentarne kradną groby, to kult padliny #Edo_Tensei Po co jest mi życie na trzeźwo, kiedy spokojny jestem tylko we snie I ten układ wcale by mnie nie martwił gdyby nie to, że prawię nie śpię Takich jak my jest prawie garstka, na ten świat to inna bajka Bardziej wrażliwi, bardziej samotni, z tępymi nożami na gardłach Depczę śmierci po piętach, (kpi?), podjudzam szepcząc na ucho "No weź mnie" I kiedy spojrzę jej w oczy i wbije stal w serce, to szepnę na ucho "Nareszcie" [Verse 2: krste] Nie żyję, ale gra jeszcze toczy się dalej Świat jest tu tylko tym wyobrażeniem, co nie? Pozdro, Schopenhauer Zbieram tę presję i zmieniam sam siebie, i zmieniam podejście, i co jest? Nigdy się w czymś nie umacniam, no bo buduję tu zamki na lodzie I trwonię tu hajs, widać te zdjęcia, nie widać tam nas, świadome sny Więc lecimy nad świat, mamy już wszystko, mieliśmy wszystko, tylko nie czas Ktoś chce tu łapać za rękę, nie jestem jedną z tych szans, oczy zamknięte Bo wpadłem w ten trans, nie mam tarota, a czytam jak z kart [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]