We śnie szedłem brzegiem morza z Panem Oglądając na ekranie nieba całą przeszłość mego życia Po każdym z minionych dni zostawały na piasku dwa ślady mój i Pana Czasem jednak widziałem tylko jeden ślad Odciśnięty w najcięższych dniach mego życia.” Mówiłeś, że cały czas jesteś przy mnie i będziesz mnie wspierać A gdy patrzę za siebie, to nie widzę tam ciebie Nie wiem na czym to miałoby niby polegać I nie było cię ze mną w najcięższych momentach Gdy musiałem przedzierać się przez knieje, zawieje - dziękuję za takiego przyjaciela Zostawiłeś mnie tu, dałeś klocki i kazałeś pozbierać je, a potem phuu Wszystko rozpierzchło się, jak śnieżny puch, w pierwszy dzień wiosny Nie boję się użyć mocnych słów, tylko ktoś próżny i podły Może mieć ubaw, że znów mi nie wyszło I zarazem być takim wyniosłym Nie wiem o co chodzi z tą twoją pomocą I po co te modły, i prośby Czy kiedyś jakiś pożytek przyniosły, śmiem wątpić I czy aby nie przeceniasz swoich możliwości? Nie sądzisz że to trochę naiwne, powtarzać wciąż, że wszystko dobrze się skończy? Może nie teraz, nie jutro, ale będzie tak, że ho, ho! A ja wciąż się nabieram, potem upijam na smutno Pamiętam, jak wtedy się szło, nie było Cię przy mnie Lepiej przestań mnie wkręcać, zajmij się sobą. Jakoś przeżyję Albo i nie. Albo i nie “Panie postanowiłem iść zawsze z Tobą Przyrzekłeś być zawsze ze mną; Czemu zatem zostawiłeś mnie samego Wtedy, gdy mi było tak ciężko?” Nie mogę patrzeć na te ślady na piasku Te ślady na piasku ślady na piasku Zaraz zrobi się ciemno... To niedorzeczne, że do mnie mówisz Bo zdaje się, że już dla ciebie nie istnieje Rozumiem rozgoryczenie, ale trochę cię gubi ono Mam nadzieję, że wiesz co się dzieje Sam wszystkiego nie zmienię, choćbym próbował Także dlatego, że nie jestem twoim przyjacielem – przestań mnie antropomorfizować! Jestem twoim marzeniem i twoim celem Jestem tym, czym wypełniona jest twoja głowa Kiedy wznosi się ponad ziemię Jestem twoim podejściem do ludzi i tym, jak znosisz to brzemię Obcowania z drugą istotą, która chce to co ty. Pytaniem: po co? Jestem pasją, która każe ci wstawać z łóżka Kiedy ogarnia cię pustka I kneblem, który pojawia się kiedy chciałbyś wrzasnąć na kumpla pochopnie Głosem, który przypomina ci o tym, co jest ważne Gdy jesteś gotów w swoich dążeniach ustać Bo one stanowią problem, a bez nich też jest dobrze Jestem drugim człowiekiem w twoim świecie I mają coś ze mnie wszystkie osoby trzecie I niezależnie od tego, jak tobie się wiedzie Jestem tym, jak czujesz się sam ze sobą Ja jestem drogą, przestań się mazać Do zobaczenia na mecie I po raz ostatni tłumaczę ci, jak byłbyś dzieckiem “Wiesz synu, że Cię kocham I nigdy Cię nie opuściłem W te dni, gdy widziałeś jeden tylko ślad Ja niosłem Ciebie na moich ramionach.” Patrz na ślady na piasku Te ślady na piasku ślady na piasku Mówią ci, że jestem obok, w tobie, przed tobą i ponad