Hukos - Bomby w szowbiz lyrics

Published

0 230 0

Hukos - Bomby w szowbiz lyrics

[Zwrotka 1] Porymujmy czasowniki, bo po chuj się wysilać Tu nie chodzi o podwójne, ale w słowie leży siła Wy słowa chcecie zabijać, zatruty owoc wysyłam! Jeszcze raz! Tak! Hah! Porymujmy czasowniki, bo po chuj się wysilać Tu nie chodzi o podwójne, ale w słowie leży siła Wy słowa chcecie zabijać, zatruty owoc wysyłam! Siedzę w rapie, przesłuchałem wszystkie płyty Wydaje na nie hajsy, kumple mówią: Hukos, co Ty? Lepiej ściągaj w MP3, szkoda twojej grubej floty Chyba pójdę się przejść, w końcu po rozum do głowy Oni oszukać mnie chcą, jak "Taxi" Luca Besson Bo pierwsza niezłą komedią, następne to zwykłe dno Ja pamiętam te koncerty, na nich najebani MC Wciąż mylili swe wersy, w tym ich hypeman wyręczył Przyjeżdżali, ruchali te same dupy, co są groupies Dla lokali. Małolaty chcą pchać płyty w empiki Bo chcą być tacy sami, wszyscy artyści to dziwki Jak śpiewał kiedyś Kazik, każdej dziwce trzeba Pimp'a Ja nim będę, czaisz Orlen da produkt, placement Wezmę benzynę w butelce, zajebie w mordę na koncercie Ta... Bo tak wiele z moich ikon, już nie goni z muzyką Teraz koks, szmal i dupy, w tym niema sztuki W rapie artyści to trupy, bo sprzedaż liczą na sztuki Wirus kultury, populizm, wyrósł z niewiedzy ludzi Zamiast edukować tłumy, wy wciskacie im albumy Według trendów koniunktury, przez to Eldo jest w My Music A Ty jeszcze raz zrób, Yo! Bounce! Jak biały murzyn! A głupi tłum to kupi, głupi tłum to kupi. Ta... Hip-hop is dead, hip-hop się sprzedał Hip-hop to denat, w Stanach jak spadała sprzedaż Nasir zdissował Jay'a, choć jeden z drugim to kolega Czas koronę zajebać! [Refren x2] Ja rzucam bomby w szowbiz, z kamieniami na czołgi Jak w czasach Solidarności, ich czas się skończył pojmij! [Zwrotka 2] Każdy już ogon swój zjada, co roku płyta nagrana Bez tego niema co szamać, dwa klipy pójdą do Vivy Nad tym nie trzeba postarać, reszta dopchana na chama Zwrota pisana na kolanach, 5 minut ma do nagrania Producent majka rozstawia, resztę zrobi reklama Na zdjęciach w Ślizgu amant, Cropp mu kopsa ubrania Pseudo uśmiech cwaniak, ala banana Bad Boy na Bahamach O kurwach prawda jest naga, jak w polskiej telewizji Pierwsza kurtuzanna, Rokita Marianna Dziesięć, dziewięć, osiem, ja odliczam dla was final countdown Kurwy idźcie do diabła [Refren] [Zwrotka 3] Wszyscy artyści to dziwki, jak śpiewał kiedyś Kazik Od was hip-hop HIV-em się zaraził I te małolatki, w stylu Avril Lavigne Wy krzyczycie ręce w górę, one już zdejmują stanik Bo chcą z wami się pobawić, koleżankom się pochwalić Że poznały takie sławy! Taa... Niestety! Każdy wasz koncert, prostytucja za pieniądze I powinny wam za majtki, jak ich matki wciskać dolce Chippendales'om w dni sobotnie, są pod pięćdziesiątkę Są samotne, o swe córki są spokojne Przecież, hip-hop to kultura, akurat to bzdura, nonsens! [Refren] [Zwrotka 4] "Hukos to gówno prawda, nie jest tak źle, no nie mów Bo nadzieja tkwi w podziemiu, tam każdy kot głodny fame'u Tam każdy kot to geniusz!" "Aha... Jasne..." Te koty gonią do floty, już nie zagrają za zwroty Żeby mieć na Clearasil i żeby mieć za co popić Zakłamani idioci, ich podstawowy motyw Koleżanki ze szkoły i z Władysławem banknoty Ich rap to śmiga na bibach, w kampusach W akademikach, pseudo bohema Elita, popija tam tanie wina Jak kurwizjera na klipach, rozanielona w zachwytach W podwójnych, potrójnych rymach Mainstream nawija o cipach, koty rymują jak cipa Głosy jak zarzynany pisklak, szukają aprobaty w felietonach Flinta Ja znam jeden wyjątek - cmentarny głos pastora Jimsa Mam rację? Przyznaj Hukos, posłuchaj mistrza Podziemie ktoś wykastrował, to moja wiara w te słowa Chowała mnie stara szkoła, ogarnę biznes jak Hova Nie tracąc propsów na blokach, tak jak z nas Eskobar Kto tu ma jaja? Zobacz! [Refren] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]