[Zwrotka 1] Wróciłem do kraju, hop do QueQuality, Kuba nie chybił przy transferze Nawdychałem oparów się tej znieczulicy, co stała się moim pancerzem Mają być pancze, to będą pancze, ma być najszczerzej, będzie najszczerzej Był taki moment, że robiłem w fabryce na saksach, spałem w obskórnym kamperze Siema Manchester, chyba idę na przestępcę Reszta trochę bez perspektyw, nawet te weekendy przestały mi zmieniać percepcję Na lepsze jutro receptę ogarniam, choć parę tych spraw mnie jeszcze spowalnia I jeszcze ta panna pojebana z wtedy, że powinni mnie wjebać w kaftan Guzior, niechybnie znów w samo serce Zarób lub zdechnij, czy swoje odbębnij, umieraj szczęśliwy, nareszcie Jeden kawałek puszczany jest co trzy miesiące, ej, to chyba kpina Trochę się opierdalam, w sensie nic nie robię i se wypominam Nie do końca kumam, czy aby na pewno nie mam na to parcia Takie minimum, co dawałem z siebie, to śmiało rzec można, że farciarz Wygrywam se życie i wrzucam na snapchat Nie było was kurwy, jak potrzebowałem tu wsparcia, nie będzie was, gdy nie potrzebuje wsparcia [Refren x2] Zmiany nadeszły, choć zostałem wciąż na blokach Widać to na pierwszy rzut oka Nie wierzyłeś w to, to popatrz Nie wierzyłeś w to, no to popatrz [Zwrotka 2] Budzę się grudą nabitą do lufy, układam t-shirty grafiką do góry A tego jazgotu nie słucham w ogóle, ty odwiedź kapitol kultury Błagam, nawet się nie waż kojarzyć z tamtymi mnie Ja tam siedzę sobie cicho, czekam, aż wpadną karty mi, hee Bragga? W sensie, że chcesz wciąż opowiadać żarty mi? Nie Nara, bo muszę się zająć sprawami ważnymi Joo, chciałem tylko podcierać sobie dupę stówami, byłem zadufany Jak robiłem całkiem dobre gówno, no a sam byłem spłukany Nie zaprzątam sobie już głowy bzdurami, jak, nie wiem, studiami Jak, nie wiem, kurwami, jak, nie wiem, ciuchami, jak, nie wiem, bo wiem, że to i tak chuj da mi Jak spytasz mnie "Mati, jak życie?", nie mówię, że jakoś idzie Tylko wychodzę na legal i nawet nie mówię o płycie, życie I cieszę się w chuj, a starymi błędami brzydzę I mam taki luz, że nawet się nie martwię, ile płyt sprzedamy w tydzień Ziomek ze skrętami przyjdzie i na bank się trzeba im przyjrzeć Nim ziemia im zadrży, gdy zębami zgrzytnę, nie jestem raperem, ja standup'y ćwiczę [Refren x2] Zmiany nadeszły, choć zostałem wciąż na blokach Widać to na pierwszy rzut oka Nie wierzyłeś w to, to popatrz Nie wierzyłeś w to, no to popatrz Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska