[Zwrotka 1: Guzior] Miasto zwymiotowało dzisiaj na niebo światłem Tworząc mgłę, poświaty chowając je za mgłę Zamazując odwieczne pokłady natchnień Bo jak perły schowane są gdzieś tam na dnie Pozbieraj mi gwiazdy, nim każda z nich zgaśnie I nim zacznie blaknąć, ułóżmy własne konstelacje Bo są za wysoko i stamtąd do nas migoczą Ale ponoć są w zasięgu ręki wchodząc do morza nocą Więc zanurzmy się w błogość, przejdźmy się mleczną drogą A gdy któraś z nich będzie nisko złapmy ją za ogon I nie patrzmy na to, że to daremna pogoń, spójrzmy w dół, w dół Spójrzmy w dół, wyobrażając sobie jak jesteśmy wysoko I spróbujmy ich dotknąć, widząc jak palce mokną Wpatrzeni w zniekształconą taflę wody, jak w okno Tak mocno, otwórzmy je szeroko na koniec i poczujmy ukłucia gwiazd Tych samych gwiazd wylewających się dziś nam na dłonie [Zwrotka 2: Guzior] Ciągle się tli, nie liczy dni, aż nadejdzie świt w kolorze krwi Utopi się w nim, by nie zostawić nic po sobie On chce być z nią, a ona z nim - żyją, a nie mogą bez siebie żyć Więc dają za wygraną, nie dają tego poznać po sobie Zagubione pulsują, jak serca bez tętna, nie zna miłości żadna, od zawsze jest tam Wlepione we wszechświat, bezmiar odwieczna - niezależność nie zmienia miejsca A nad miastem nie mogę wypatrzeć żadnej, na marne wylane tu widzę tylko latarnie Otwarte mam oczy szeroko i tak patrząc w górę nic nie widzę prócz Paru smóg momentami, które znikają, gdy tylko je zauważę I znaczenie ma to, że marzenia spełniają się, zazwyczaj w niezwykły sposób, gdy na nie nie patrzę I czy szukam własnej? Może, lecz nie tej najjaśniej błyszczącej Być może można odnaleźć ją tylko w nocy przez zamknięte oczy, niechcący, cóż Kropka na niebie szuka kropki swej bratniej delikatnie migocząc do chwili ostatniej Aż nadejdzie dzień i zaśnie znów z tą którą znajdzie, lub sama na zawsze, cóż [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]