W malinowym chruśniaku Zapodziani po głowy Całkiem zbędni już światu Kryją się kochankowie. Ręce sokiem skrawawione, Słona słodycz na skórze, Spływa w usta spragnione - Grzech nadciąga jak burza. Kroplą soku najsłodszą Nasze usta złączone - Milkną. I coraz głośniej Krew się burzy czerwona, Malinowa purpura Chmurą spływa na oczy, Purpurowa wichura Ciał obłoki unosi. Coraz prędzej, goręcej - Malinowa krew tętni, Drżące usta i ręce, Coraz prędzej i prędzej. Sok w owocach się burzy, Słodycz jak burza wzbiera, Malinowa się róża Pośród liści otwiera Teraz cisza. Na ustach Stygnie kropla czerwona; Świat, co chwilę nie istniał Znów nas bierze w ramiona. Przywróceni istnieniu, Tak niezbędni znów światu, Niby ze snu zbudzeni W malinowym chruśniaku.