Grzechu - Uliczny Dom Wariatów lyrics

Published

0 144 0

Grzechu - Uliczny Dom Wariatów lyrics

[Zwrotka 1: Pomidor] To jest uliczny dom wariatów Kraina dobrych chłopaków Tu hardkor i trawa dodaje mi smaku Do rapu dzieciaku, życie na poziomie Ale bez strachu co przyniesie jutro Czy będę miał kieszeń pustą czy wypchaną Ziomki w tej krainie ze mną zostaną Bo to uliczny dom wariatów Nienawidzę pedałów, pedofili, konfidentów i zboczonych psychopatów Chorągiewek też nie cierpię Te kurwy chcą Cię okraść i związać Ci ręce Lecz życie jest zmienne i nie zawsze wiatr w dobrą stronę wieje Ja żyje na poziomie a barany podtrzymuje hardo scenę Diabeł tasmański, w mordę wam się śmieje Co z was za złodzieje, nie zarabia się na [?] albo w samarze Blanty też smażę, reprezentuje uliczna branżę to by było na tyle Już wiecie, na razie [Zwrotka 2: Profus] Nie płacę podatków, telewizji nie oglądam Chuj mnie obchodzi moda i nie mam w banku konta Nie głosuje w wyborach, w kuratora wbijam kora Ale wcale nie namawiam abyś tak zrobił małolat Nie jestem socjopatą, nie umiem się wycenić Poprawność polityczną naszych rządzych elit Popierdoloni ludzie którzy stoją ponad nami Oni sami podpalają pod nami dynamit, kapisz? Zanim się połapiesz koniec stuknie Ci trzydziecha Melanż poryje Ci dekiel, przejedzie po bebechach Obyś później nie żałował i zmarnował sporo czasu Nawet normalny nie [?] przymusowych wczasów Pokolenie pewnej zguby wciąż się toczy w kole błędu My jedziemy przez to bagno, pomożemy przejść następnym To nie cyrkowe występy i zabawa słowem tylko "Uliczny dom wariatów" prawdziwa kultura hip-hop [Zwrotka 3: Grzechu] Ulica braci, żywi i ubiera Zabija, niszczy, wyszczupla do zera Kozacki materiał to łup konesera Znają Twoją ksywę, ale nie znają z imienia Kręci się młyn, zapchane nosy Nie utonąć w tym, dla mnie morda to [?] Każdy lata za profitem być, popatrz na ulicę Istny dom wariatów, wszystkie banie zryte [Zwrotka 4: Dzozef] Teraz ja, wiozę, bez bucy podczas burzy To nieliczny przekaz [?] Pokolenie pełnej burzy Lecim oficjalnie z pojebami całe życie To "Uliczny Dom Wariatów" często przerwa w życiorysie Rysa na psychice, wariackie życie Swoich ludzi kocham, a policji nienawidzę Zawód psychopata, z ojca na syna Rodzinny dom wariatów, pokolenie i rodzina [Zwrotka 5: Solak] To wariactwo ziomuś W moim kodzie genetycznym jest wpisany od początku odkąd ze stylem ulicznym się związałem On sprawił, że jestem specyficzny Zawodnikiem nastawionym negatywnie do policji "Uliczny Dom Wariatów" KRK na 24 Opuściłeś trochę ręce, wariactwo przejęło stery Delegacja na tendencję plus żółte papiery pscychodessy ryją banie tak jak okty adaptery [Zwrotka 6: Daro SS] Moim domem, odkąd pamiętam była ulica Ciemne bramy, ławki, klatki, stara kamienica Od małego życia szkoła jak prowadzić się uczyła By szanować swoich bliskich też ulica nauczyła Ona karmi, kształtuje i [?] Co dnia walka o przetrwanie uwierz ziomuś, uwierz szczerze Kto gra ten ma, sam se musisz wyczarować Zawsze z klasą elegancko byś nie musiał się chować [?] od lat zasady, pokolenia przetrwały Nie raz pały się wjebały, wszystko w moment zabrały Musisz gadać na oriencie bo tu nie brak zazdrości Nie ma tu wątpliwości, zwłaszcza jebem tych gości Gdzie bym nie był, co nie robił, ze mną tutaj kamraty Dla was mordy dużo zdrowka, pozdrowienia zza kraty Wyrok jebany katy, znowu więzienne szaty Nas nie złamie tęga pajdy, dla was piątka wariaty [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]