[Zwrotka 1: Gruby Mielzky] Dzisiejsza wódka wchodzi mi jak Boot Camp Clik W sercu pustka, a frustrat chce ukraść mi kilka chwil Mówi jak płyta, czemu Szpady, nie Aptaun Czemu nie zapyta jak zdrowie? Woli zapytać znów matka Hasła nie kumasz jeśli nie byłeś ze Mną Zauważ, że nie jestem z tych, co tylko węszą za pęgą Tryby machiny nie jednego wciągną na zawsze Stojąc z boku pewny jesteś że to wieczne wakacje Cztery dni w trasie jak spostrzegam jako męczarnie Ale wybrałem to życie i nie zawsze jest łatwe Gdy patrzysz na Mnie mówisz - tyle wygrałeś Jak kiedyś wygram to nagram o tym pieprzony kawałek Nie mów mi jak zazdrościsz miejsca na którym jestem Bo mam dość tych, co mi mówią jak życie mam piękne Niejednokrotnie chciałem by zakończył je stryczek Ty stoisz głuchy nawet nie chcesz słyszeć jak krzyczę dziś [Refren] A Ty ciągle gdzieś, patrzysz przed siebie I nie słyszysz jak krzyczy [Zwrotka 2: Pezet] Już nie emocje mówią prawdę dla mnie to nie aktualne już Nieprzespane noce, dla niej plany, dla niej zmiany za mną To kto jest z nami zawsze wiemy, gdy wpadamy bagno Lecz są też hieny, które pójdą z tobą tylko na dno I dawno nie jestem chłopcem, lecz nie obce mi Nienawidzić i kochać, i czuć to mocniej niż Trzymać w ręku ciężko zarobioną forsę, i co gorsze wtedy nie czuć nic Bo mieć coś dziś nie znaczy mieć pieniądze Jestem ojcem wiec trzymam życie w garści I nie mam czasu na to, żeby wypić za to co cię trapi Tacy jak ty co mówią dziś, że się sprzedałem Są źli, a zarzekali się że życzą mi by się udało Tak bardzo mało dało to, że wciąż krzyczałem A Ty gdzie wtedy byłaś Co jest kurwa? Nie słyszałaś? Nic nie zostało i doszedłem tu po zgliszczach Przez to uśmiecham się na zewnątrz, płaczę tylko w myślach [Refren] [Zwrotka 3: Gruby Mielzky] Wczorajsza wódka spływa po Mnie jak dzisiejszy deszcz Siada mi trzustka, a miałem ustać Ale wiesz jak jest Pragnę nie bluzgać, a na ustach ciężko mi o śmiech Gdzie byłeś gdy na pysku wylądował pierwszy szew No gdzie?! W życiu łączyła jedna rzecz nas i była nią krew Patrzę na zdjęcia, pęka mi serce Chwil nie cofnę, wiem Wszystko pamiętam dobrze Nie licz, że zapomnę czas Jak Twarz chowałem w kołdrę Słysząc ciągle – lepiej bój się wstać Kurwa mać podrosłem trochę, umiem spojrzeć w twarz Tracisz robotę, starzy umarli, u Mnie szukasz hajs A zaklinałeś na Chrystusa, że zadusisz Nas Nie masz tu czego szukać wiec się ucisz Nie wrócisz do łask Wyrosłem sam wśród wilków Obyś umarł w pizdu Brak litości z mojej strony i wiecznego odpoczynku Gdy każdy z nas między modlitwą już odliczał dni Ty stałeś, lałeś w pysk chociaż wokoł krzyk dziś [Refren]