[Cuty: The Returners] Musisz to wziąć, choć miałeś rzucić to w kąt... Musisz to wziąć, choć miałeś rzucić to w kąt... Musisz to wziąć, choć miałeś rzucić to w kąt... Ale lubisz, lubisz to coś coś, lubisz to coś coś... [Zwrotka 1: Małpa] Nie wiem co ze mną jest, próbuje się odurzyć Idę tam, gdzie się chmurzy, non stop gonię w stronę burzy Ten klimat mi nie służy, czuję jakbym się zużył Mimo tego ruszam, taka szansa już się nie powtórzy Nie jestem, nie jestem, nie jestem w tym sam Jest tutaj Mielon, jest Little, jest z nami Chwiał Jest bar, open bar, biba na kilka sal Jezu jaki skwar, podaj proszę mój Święty Graal ( Święty Graal... ) Święty Graal i pal i bal, pij Pal Jestem zimny, jestem twardy jak stal (Jak stal... ) Nie czuję nic, do reszty wyblakłem, zamykam oczy z obawy przed światłem Wiruję w koło, płacę za to słono, choć piorę rap, mam alkohol i zioło Alkohol i zioło ( Alkohol i zioło... ) coś mówi mi, że będzie wesoło Jestem poza kontrolą, niech się pierdolą ci, którzy mają z tym problem Niech mi Salomon nie mówi, co według niego jest dobre (Jest dobre...) Metody są różne, pobudki podobne [Cuty: The Returners] Musisz to wziąć, choć miałeś rzucić to w kąt... Musisz to wziąć, choć miałeś rzucić to w kąt... Musisz to wziąć, choć miałeś rzucić to w kąt... Ale lubisz, lubisz to coś coś, lubisz to coś coś... [Refren: Gruby Mielzky & Małpa] Znowu nie widzę nic, nie mam sił, w mojej dłoni drin W mojej weed, stoję z kimś, płonie liść, to nie koniec dziś Muszę iść, muszę iść, muszę iść, muszę iść Dzisiaj nie znajdzie mnie już nikt ( Dzisiaj nie znajdzie mnie już nikt...) [Zwrotka 2: Gruby Mielzky] Przechyliłem w życiu tyle za błędy, że nie pomylę się już nigdy, chyba Był czas, gdy mogłeś czytać mi z gęby i o poprzedni dzień już nic nie pytać Jakby się cofnął czas, skleiłbym twarz paru chłopaczków z goudą Parę luf - widzę w slow mo, moja bitwa na wolno, pytaj ulicy, ile Gruby osiągnął w tym Pas mam po starym, szastam na ćwiary hajsem, by coś sobie rozwalić Patrzeć jak krwawi bajzel na bani - im większy tym lepszy Z psami nie gadam, zawinęli kiedyś mnie, jak enchilada i jeszcze mówią: „Weź uważaj” Budzę się na jasiu w pasach. Zadrapań na japie mam tyle, że nie wiem czy to ja sam Raz na topie, raz w kloace, o śmierć haczę i mówię sam se: By grać jak facet, żyj jak facet, bo Alma Mater wezwie do bram cię Moje życie to nie ciepłe papcie, wciąż toczę walkę z kimś lub czymś Nim znicz zapłonie pod moim nazwiskiem, wezmę ziomali na gzyms Przehulałem życie... i chuj. Cud, że nie zawinęli na Sztum Ból który w sobie noszę pod skóra z niewiadomych przyczyn zapijam wu... Mój świat - nie potrafię brać go na trzeźwo, jak pierdolone trzy czwarte Polski Więc ruszam wieczorem, rujnować swe życie, by rano ponownie poukładać klocki [Refren: Gruby Mielzky & Małpa] Znowu nie widzę nic, nie mam sił, w mojej dłoni drin W mojej weed, stoję z kimś, płonie liść, to nie koniec dziś Muszę iść, muszę iść, muszę iść, muszę iść Dzisiaj nie znajdzie mnie już nikt ( Dzisiaj nie znajdzie mnie już nikt...) [Cuty x2: The Returners] Musisz to wziąć, choć miałeś rzucić to w kąt... Musisz to wziąć, choć miałeś rzucić to w kąt... Musisz to wziąć, choć miałeś rzucić to w kąt... Ale lubisz, lubisz to coś coś, lubisz to coś coś... [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]