Gibbs - 2100 lyrics

Published

0 170 0

Gibbs - 2100 lyrics

[Intro] [Zwrotka 1] 1, 2, 3, 4, 5, 6, no nie wierzę Rap jest dla mnie taki prosty, mylę go z liczeniem Goście mówią: W sumie nie wiem, niech się wiedzie! Spoko, jebem na to, wrócę też ze starym brzmieniem Rap, ja, szach, mat, magia, połączenie Buja mnie to jak na scenie jak najczęściej Tłusto, bit zamiata powierzchnie Jak najlepsze na podeście To nie dla tych, którzy czają się przed wejściem Jak masz do mnie problem, wsiądź na tandem z nieszczęściem Ty, co jeszcze? Póki jesteście tylko w twarz Odcięli mi neta - to mineta jaką znasz Wybaczcie mi letarg, ale ten hasz zabija Jak pierdolony strzał, nie wiem, gdzie idziemy, jesteśmy, co robimy Widzę wokół siebie najlepsze surwysyny [Refren x2] Tłusto! Bit zamiata powierzchnie Spoko, jebem na to, wrócę też ze starym brzmieniem Ten hasz zabija, ten hasz zabija Widzę wokół siebie najlepsze surwysyny [Zwrotka 2] Znowu taki schemat, nie inaczej Dobrej pracy nie ma, ale czego płaczesz Idę na akcję, do zobaczenia w klubie Dawaj, małolacie pomyśl, widzę chyba umiesz Jedyne, co łączy te wieśniarę z figurą To to, że robi siarę swoją naturą Leci za hajsem, trzyma szczęście oburącz Tylko tu na diecie białkowej chudną Brudny klub, kibel wyjebało znów Jakaś laska narobiła wstydu od dwóch piguł I tak to wygląda w Polsce, a przynajmniej tu U nas, gdzie na melanż rzadko ma się parę stów Dilu szuka jeden, a chodzą we dwóch To nie człowiek, to ukryty chuj, wiesz już Nie bierz mnie za figurę, nie jestem królem Jak prawiczek nie znasz tu takich posunięć [Refren x2]