Fuso - Kolce lyrics

Published

0 141 0

Fuso - Kolce lyrics

[Hook] x2 Ludzie odchodzą i ludzie przychodzą I o co tu chodzi? nie wiesz co nadejdzie Czy będzie spoko czy może chujowo To i tak ci przejdzie po czasie Mimo że zawsze jest wyjście, to coś ci nie wyjdzie Ja się nie zniechęcę po razie Bo jeszcze porażek przeżyję tu więcej I wstanę, a kurwom się wreszcie pokażę [Zwrotka 1] Nie zawsze byłem wesołkiem na bombie Też mam takie chwile że wątpię i w ogóle Czasem wybucham okropnie, nikogo nie słucham Znów rura przy oknie, choć chuja mnie kopie Rzadko się w sumie rozczulam i wczuwam Jak róża mam kolce, wynurzam się z gówna Po którym se błądzę i tak się otrząsnę że wiem że rozruszam wieżowce Ale to nie takie proste Gdyby nie bliscy, zapewne miałbym z tym już problem Każdy se myśli "stul mordę" Moje maniery nie zawsze gustowne - sory Czasem mam przez miecha pod okiem wory I mi się to nie uśmiecha, ciągle mam głowę na karku I IQ, aż dziwne że boję się pecha - beka Dzięki mym ludziom nie łapie mnie zwiecha Szczęścia nie szuka w aptece ekipa I całe szczęście, bo jeżeli jeszcze ładowałbym chemię To pewnie bym zdychał Wiem że nie muszę zaglądać za plecy i uszy koleżkom Gdy przypał Dmucham na zimne, bo w gorącej wodzie kąpany Mam nieostudzone zapały - nie pytaj Chciałem napisać o typach co nie ma ich ze mną Odeszli bez słowa, a szkoda Ale nie każdy się spotkał ze śmiercią - niejeden po prostu się schował żaden z nich nie jest już dla mnie koleżką, na pewno nie będę żałował Choć kiepsko, że ktoś tu się ziomal zachował jak dziecko Jeden narkoman, a reszcie coś w głowach się jebło Pierdolę przeszłość i już, w piździe mam jak potem będą się pruć Mam swoich ludzi którym nie przeszkadza że ze mną pomniejszą se pojemność płuc Dzięki wam ryje, jakoś pożyję Nie każdy ma kurwa taką rodzinę Pozdrawiam pannę, pozdrawiam matkę Pozdrawiam tych co nie są tu przypadkiem [Hook] x2 Ludzie odchodzą i ludzie przychodzą I o co tu chodzi? nie wiesz co nadejdzie Czy będzie spoko czy może chujowo To i tak ci przejdzie po czasie Mimo że zawsze jest wyjście, to coś ci nie wyjdzie Ja się nie zniechęcę po razie Bo jeszcze porażek przeżyję tu więcej I wstanę, a kurwom się wreszcie pokażę