[Zwrotka 1] Dzwoń po armię, kradnę minuty weteranom I nie było dnia, żebym o tym nie marzył Nie lubię patrzeć się na lustro co rano Bo tożsamość, kiedy nie spojrzysz, tyle ma twarzy Źrenice puste, i pełne, tego co było Mennice nigdy tutaj nie biły monet Szukam miary na jutro, bo na wiarę za późno Zwiedzam nieznane stolice i mija kolejny moment Na linii wzroku kilometr następny W furii obłoków we dwoje tańczymy Widmo wyroków nad nami jak kruki W serca zbrukane zdradą wierzymy Ostatni, spadam jak kartki i brak mi świata na wynos Dziś mogę go kupić, ostatni, to życie to pastisz Ja jestem za wtórny, za mądry, za dobry, za głupi O, pokora nigdy nie wróci Zegarek na północ, empatia na półmrok Kiedy ten balet się rozkręca jak ja W szale zabieram cię tam gdzie nie ma opcji na smutno Gdzie nie ma planów na jutro i stanów niepewnych jak moje, ot tak Boje się bać, ale to robię bo tworzę co mogę I nie roztrwonię swoje wizji na świat Pracuję nad nią od lat, już nie liczę na fart Choć powtarzam się jak chyba każdy przede mną Powieki zasłania mgła, oczy zamknięte na wiatr Walory smaku i sensu bledną, brudzone tęczą Czołgam się z dna, wszystko to widzę w snach Tak naprawdę nie chce nigdy skończyć jak ty Temperatura łez wczoraj dała nam deszcz i cień Więc nigdy nie pytaj o moje noce i dni [Refren 1 x2] Nie mam sumienia i tracę Biała gorączka tej zimy Nigdy cię już nie zobaczę Nie mam oporów i płaczę - empiryzm [Refren 2 x2] Nie masz sumienia, oporów i płaczesz Patrzę jak walczysz o nowy last minute To nie do zniesienia "decorum" i gracze Bez planu, wygranych, bez wnętrza, bez winy [Tekst i adnotacje - Genius Polska]