Fokus - Sny lyrics

Published

0 228 0

Fokus - Sny lyrics

Widzę słońce i promienie przebijające chmury Niebo w kolorze purpury ciągnące po horyzont góry Mgła w dolinach krajobraz ponury piękno natury Tak wspominam sny o których nie zapominam w których Stare opuszczone hale przecinają tory A mury porastają wytrwale niczym korale struktury Drzew których konar za konarem pną się do góry Małe detale niedbale niesie gdzieś podmuch wichury Schodzę po schodach światło odbija woda siadam na skale Czuję fale na nogach i odpływam coraz dalej Czuję się najwspanialej, bodaj od lat miliona jestem Wreszcie z powrotem w moim idealnym mieście Pogoda szklana tam też jest Idę się przejść gdzieś pełna swoboda to totalna przygoda Mogę ją przeżyć we śnie To może powodować że nie chce mi się wstawać wcześniej To słowo relaksować się pomnożone razy dwieście Relaksować się odlecieć gdzieś i wylądować w domu Oko cyklonu wielkości stadionu otacza przestrzeń Jestem tu sam bo nikomu nie otwiera się to przejście I wchodzę głębiej Widzę z balkonu miraże miejsc gdzie nigdy nie byłem A jestem i chciałbym przebywać częściej To miejsce istnieje we mnie to miejsce jaśnieje szczęściem Od lat milionów czuję się tu jak w domu tu jestem dzieckiem Ziemi i nieboskłonu i nigdy nikomu wcześniej Nie było dane tu wejść Otwieram bramę w nieznane niczym wybraniec jak sejf Tam mam schowane sny zapakowane w paczkach po sześć Bańki mydlane to nienormalne ale biorę sześć Wyruszam im na spotkanie to będzie w nieznane rejs Miejskie wydanie przedzieranie się labiryntem przejść Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o sens Podróżowanie zmienianie miejsc Teleportowanie się w przestrzeni fokuspace Przechodzę portalem zamykam portal czarem Kolory nieba jak z bajek słońce zalewa żarem Tonę w potrzebach zostaję tutaj skamieniałem Ta nuta oddaje tylko kawałek piękna jakim jest ta minuta Następna minuta pękła zapętla się jak zaklęta I leci ten track ta nuta tutaj ta senna piosenka To jak zatruta butelka niczym magiczny eliksir Fikcji ze świata alicji pełna od korka do denka Piękne sekwencje pełne w esencje i nietknięte sensem Kolejne sekcje za werblem i sample budują głębie Czuję to ma mnie ręce oparte na umywalce Porannie patrzę przez palce gdzieś gdzie jest ciemniej Odeszło to coś czym prędzej tak naturalnie Czasami we śnie śnie o mieście w którym po prostu jestem jest idealnie Dziesięć dziewięć osiem siedem sześć pięć cztery trzy dwa jeden