[Verse 1 Flojd] Tutaj marzeń lepiej nie mieć, kurwa tęsknie za czymś Chyba nie mieć lepiej, niż za chwilę Ciebie stracić Lepsze czasy vs. brud podwórek, w mieście pracy brakuje I Wiro nawet nie mów, że to będzie klasyk Deszczem na ulicach miasta, pasy zlane Tu świecą się od samochodów świateł i od miasta, klasyk Wiem, że przyjdą lepsze czasy, gonić jeszcze za czym jest I ronić łez, już chyba nawet nie chce za tym Dzisiaj dzielnica smutniejsza niż zwykle jest A paru gości dawno nie stać, przykre, na zwykłe "cześć" Zwykłe "siema", by zamienić kilka słów Dystans dzieli nas jak autobusem miejskim, kilka przystanków Chyba znów mijasz mnie i zbywać już nie musisz Kurwa, leję, czy im płyta wejdzie w łeb, jak litr na dwóch Zrywam ze smutkiem, by przywitać lepsze czasy Ale wcześniej piję za te, by na nich już teraz osiadł kurz (Ale wcześniej piję za te, by na nich już teraz osiadł kurz) [Verse 2 Flojd] Stary, nie wiem czy mam siłę, żeby pójść na browar Ale zrobię to pewnie, nawet jeśli już jutro będę tego znów żałował I ciężko mi jest ustać już na nogach, mam na ustach słowa Których słyszeć nie chcesz, piję, gorzka żołądkowa Mijam ludzi, na ich twarzach tylko smutek I nie chcę być jednym z tych, co - prócz wódki, mają już wszystko w dupie Chcemy czasem gdzieś stąd uciec, przez to łez w poduchę Nie wylewam, tylko pragnę bardziej oddać wersom duszę Znowu wieczór, znów jesień zrywa liście z drzew I mówią, że swoje marzenia spełniać przestaliście chcieć Noce coraz dłuższe, dnie coraz krótsze I rozmowa nam się klei przez butelkę w tle Gdzieś znika stres, ale widzisz w moich oczach ból Bo co dzień obserwuję, wszechobecny tu na blokach brud Zrywam ze smutkiem, by przywitać lepsze czasy Ale wcześniej piję za te, by na nich już teraz osiadł kurz (Ale wcześniej piję za te, by na nich już teraz osiadł kurz)