Flint - Morderca pismaków lyrics

Published

0 131 0

Flint - Morderca pismaków lyrics

[Zwrotka 1] Zanim położę łapy na gardle psa który wkurwia mnie od 2002 Obmyślam plan Na jego ksywę mógłbym wejść wszędzie, nazywa się prawie jak ja Więc mam już plan! Z tej stłony Flint, wpadnie ekipa od przepłowadzki Płoszę im otworzyć błamę, nie łobić płoblemów Płoszę wydłukować im przepustkę i nie zwłacać uwagi Po tych słowach cieć, pada jak boss na levelu Gra w pasjansa, kiedy mijam bramki, wchodzę dalej I na szmatę leję eter i już się czuję lepiej Bo przez te lata w rapie, niekumaci słuchacze mówili "jak oceniasz innych źle, czemu nie nagrasz lepiej?" żywili niechęć, a ten pismak czasem miewał rację Ale dzisiaj jego zwłoki jadą na wakacje Otwiera drzwi, mówi "mój boże Flint zostaw mnie" I marszczy brwi bo wdychając eter kurwa dobrze wie że zaraz zapakuję w dywan go i się zrywam stąd Macham do ciecia, by pasjansa sobie nie przerywał yo! Na moście kamień na szyję, tylko chwilę pływa Skoro jego ksywa to Flint, od dziś zacznij dopisywać "stone" [Refren] x2 JESTEM MORDERCĄ, MORDERCĄ PISMAKÓW ZEMSTA JEST SŁODKA, BO ICH KRYTYKA NIE MA SMAKU ZA PODCINANIE SKRZYDEŁ, ZA KLEPANIE PRAWIDEŁ DZISIAJ ZNÓW PO WASZYCH TRUPACH IDĘ (JESTEM MORDERCĄ) [Zwrotka 2] Zanim odjebię kolejnego z mojej czarnej listy Muszę go znaleźć i pomysłu kurwa nie mam wcale Bo wchodzi w dupę każdej rap gwiazdy znad Wisły Oprócz mnie, tylko znów próbuje opluć mnie Odwiedzam znany lokal, widzę go, a w łapie pokal Cały biały nochal, obok tańczy jakaś gruba foka Patrzę mu w oczy, widzę dawną przyjaźń Widzę... pod wpływem jakich akcji się skończyła - PROMOCJA Podstępnie biję pionę, mówię "jakiś spięty jesteś" Stawiam procenty, na blat sypię cztery kreski, "jebniesz?" Mateusz po tej akcji ma już w bani helikopter I nie pisnąłby słowa, nawet jakbym mu podstawił prompter Zawijam te zwłoki, this is how we do Za te recenzje gwarantuję pising, baty, grób Szanowałem go za wiedzę i włożony trud Póki dicklicker nie włożył kutasa w parę znanych dup W bagolu gość przeprasza i propsuje album Z łopatą w łapie funduję mu trip do undergroundu Już nie mam czasu, został mi ostatni wers tylko No to cześć, zostawiam te kości na pożarcie wilkom [Refren] [Zwrotka 3] Morderca pismaków chciałby więcej tych kreatur zabić Nic do ciebie nie mam, ale musisz umrzeć panie Artur... Nie chodzi o nienawiść, ale co mi w spadku zostawisz? Muszę się na czyjś koszt zabawić Umawiam się na wywiad, o tym nie wie nikt z Koki Trzeci pismak, sympatyczny dzikus, mógłby żyć, sorki! Idę za ciosem, bo zrobiłem już dwa pit stopy I mimo sympatii, w całej tej masakrze nie może być wtopy Włamuję się do jego fury, gdzie zostawiam łopatę Zostawiam dywan, jakbym w klubie zostawiał wypłatę W mieszkaniu kula w łeb, na ścianie rozklejam wycinki Mnóstwo zdjęć, przewijają się wcześniejsze dwie ksywki Wsadzam mu w łapę gnata i odkręcam kran Mówię pa! słuchaj jaki wymyśliłem plan: Rano zalany sąsiad z dołu psom wyświetli motywy "zabił tych dwóch wcześniej, bo robiąc wywiady chociaż znali ksywy" Psy prześwietlają furę, potwierdza się ta wersja Moje ego jest przerośnięte, ale jego zazdrość była większa Pies mówi "chyba nie ma więcej tropów ta sprawa" Chociaż w odtwarzaczu furki nadal dudni "Zła sława" WSZELKIE PODOBIEŃSTWO DO PRAWDZIWYCH POSTACI I ZDARZEŃ JEST PRZYPADKOWE. UTWÓR NIE NAKŁANIA DO PRZEMOCY I NIENAWIŚCI WOBEC PISMAKÓW [Tekst - Rap Genius Polska]