FILIPO - Przedstawienie lyrics

Published

0 93 0

FILIPO - Przedstawienie lyrics

To cały ja, dalej nie panuje nad emocjami i życiem dorosłym Nadal nie wiem czy nie wyjebie z Polszy, bo ciągle narzekam Na brak forsy I nie wiem co robić i nie wiem jak żyć, i nie wiem co w sumie tu na mnie czeka Po roku ogarnąłem tylko to, że studia tak naprawdę niszczą człowieka Prowadzę życie jak furę bez prawka, na kawałek plastiku nie mam już siły Gdyby nie ten co odbiera nam zmysły, to pewnie i jak bym polubił ten image Straciłem oko i jestem tak ślepy, że nie widzę nawet dla siebie nadziei Jestem ciekawy jakbyście się czuli, gdybyście tu siebie już ledwo widzieli Przeżyłem przepych i skrajne ubóstwo Dlatego nikt Cię nie zrozumie jak ja Jeśli zapytasz czy to ma znaczenie To bez zawahania odpowiem "tak ma" Bo to, że rapuje nie znaczy dziś nic Też jestem człowiekiem, bardziej staram być Więc jeśli się gubisz, to podam Ci nić Ale nie oczekuj, że powiem jak żyć Bo sam nie wiem jak to jest Bo sam nie wiem jak to jest Bo sam nie wiem jak to jest Bo sam nie wiem jak to jest Tyle co mogę, to zawsze pomogę, bo wierze, że kiedyś to dobro powróci Jeśli mnie nie znasz a słyszałeś płytę, to mogłeś rozkminiać czemu on tak smuci To rap mi pomógł nie mama czy tata, gdy w najgorszych chwilach chwytałem za spust Do tej pory, gdy pale to myślę, że to tak naprawdę mógł być wtedy cud Wyróżnia mnie tylko bania do tekstów stąd czuje się czasem jak Mike Ross Potem gdy piszę te wersy i lecę to chyba sam powiesz "like a boss" W nos nigdy nie brałem niczego Chcesz, spoko, ziomek ćpaj Ja mam fazy i bez tego paranormalny stan W nos nigdy nie brałem niczego Chcesz, spoko, ziomek ćpaj Ja mam fazy i bez tego paranormalny stan Ref To cały ja, to cały ja, to cały ja, cały FILIPO Przypałowy jak lato z radiem, ale nigdy nie proszący o litość To cały ja, to cały ja, to cały ja, cały FILIPO Przypałowy jak lato z radiem, ale nigdy nie proszący o litość To cały ja, kpię sobie z życia a wnioski wyciągam jak zwykle za późno Walczę z tym ciągle, lecz z tego co widać, ciągle ta walka wychodzi na próżno Ogarnę się pewnie dopiero jak wpadnę, choć jak przypadkowo to na pewno w cug Byłem raz blisko dostarczenia wnuka, dlatego już więcej nie tykam tych suk Niech inni pchają se wózek, ja będę pchał najszczersze wersy na Twoje głośniki Niczego w życiu nie jestem tak pewien, jak swoich sk**sów i swojej muzyki To był follow'up, łapiesz małolat? nie śpiewaj sto lat mi, bo nie dożyje Dwie dwójki na karku, więc cieszył się będę, jak dożyje chociaż drugi raz tyle Sygnuje się jako newbie a zwą mnie artystą, raperem na moich rewirach Mam życie zapisane w rymach, w ryzach, w plikach życie ulotne jak chwila I chciałbym być taki jak myślę i czuję A zdarza mi się być często zwykłym chujem To boli i nie wiesz jak bardzo dołuje Gdy zawodzisz siebie i kurwa żałujesz I jeśli pisane jest mi życie solo to uznam to po prostu za przeznaczenie Bo dla mnie to wszystko to przedstawienie Z jednym nieśmiałym gościem na scenie I kiedyś to zmienię, bo wiem doskonale Jaką przyszło mi grać w życiu rolę I nawet jak zakładam maskę "jest dobrze" To wciąż jestem tym samym średnim aktorem