Fenomen - Sztama lyrics

Published

0 119 0

Fenomen - Sztama lyrics

Zawsze trzymana sztama Zawsze trzymana sztama To mój świat Zawsze trzymana sztama Zawsze trzymana sztama Zawsze trzymana sztama Zawsze trzymana sztama To mój świat Zawsze trzymana sztama Zawsze trzymana sztama Trzymana sztama, lata mijają ekipa jest ta sama (Sama) Patrząc co się dzieje na życiowych ekranach Starając się odnaleźć w czasowych ramach Stojąc w ciemnych bramach, dookoła dymu smuga Czas biegnie wolno, a noc jeszcze długa Nie wiem czy pojmujesz, czy zrozumieć ci się uda Od lat ten sam skład i będzie tu zmiany Z negatywnym podejściem od razu jesteś przegrany Stojąc na starcie chcesz sięgnąć po trofeum Na początek mała scena, dopiero koloseum Śladów nie ma, jesteś w błędzie, jestem na tropie Bo hip-hop mam w duszy, a w płucach konopie Ukochaną Warszawe, a w niej bloki wysokie Następna produkcja będzie jeszcze nie jedna Dzięki dla Rzepy i dla chłopaków z osiedla Ref. To mój świat od dziecka takim go widzę Jakim jest naprawdę im starszy kłopoty bliżej Gramy w twardej lidze, zawsze trzymana sztama Jak nie masz przyjaciół to dramat (Dramat) x2 Tyle lat wokół sceneria ta sama Szare bloki, szara klatka i brama To nie dramat, to od życia jest wygrana Choć problemy są wszędzie jak napisy na ścianach Trzymana sztama, znam to chłopaki dzięki wam to wszystko Kiedyś daleko od szczęścia dzisiaj blisko Bo do celu podążam choć jest ślisko Wygrana, mieć wokół przyjaciół, być samemu to jest plama Wciąż ekipa ta sama, polegam na niej jak na sobie samym Chociaż nie wiem jaki los mi jest pisany Chociaż nie wiem jaki dzień jutro będzie Może browar na kolędzie, może tylko błąd na błędzie W tym życiowym pędzie, gdzie trwa walka o zeta Nie chce wypaść z niego jak samary biała feta Tu lawy cheta, żeby patrzeć na to By opisywać życie tak jak książkowy narrator Nie czaruje jak ator, nie kłamie nigdy kapujesz? Jestem szczery, bo swoich reprezentuje To z nimi plany snuje, z tymi co na klatce przesiaduje Mnóstwo czasu spędzam, ale nigdy nie marnuje Plote o tym co czuje o świecie jakim go widzę Gramy w twardej lidze, nie musze być jasnowidzem Jeżeli dalej nie wiesz naprawdę co tu wiedzie prym O czym jest mój rym, jeden za drugim jak w dym Ref. Przejrzyj na oczy, a zobaczysz kogo skurwysynu straszysz Przejrzyj na oczy, a może dojrzysz Na ten świat inaczej spojrzysz Jak to jest, jak to bywa Kto się gdzie ukrywa Kto po ulicach lata Jaki jest smak batata Czy jak w dym za brata Czy za brata w ogień Nie mów mi co mogę, bo ja dobrze to wiem Między prawdą a Bogiem fałszywych coraz więcej Ja ze swoimi w uścisku, splątane ręce Jak szalony pędzę, ja z browarem, Ziaja z batem Szczyce się ekipą, bo to bestie kumate Zajebiste rape, zresztą sami słyszycie Z Yelokami przez życie, z Yelokami w ukrycie Z nimi atak, ty na nie (nie), a ja na tak (na tak) Nie ma bata, nie powiem ci o wszystkim Szopena, Czumy, Wiki, charakterne pyski To właśnie dla tych, to właśnie dla tych wszystkich Właśnie dla nich ten kawałek, jeszcze na to stać mnie Zamieszkały szmuluwiza z Yelonkami kojarz mnie Ref. Zawsze trzymana sztama Zawsze trzymana sztama To mój świat Zawsze trzymana sztama Zawsze trzymana sztama Zawsze trzymana sztama Zawsze trzymana sztama To mój świat Zawsze trzymana sztama Zawsze trzymana sztama