Fawola - Skała samobójców lyrics

Published

0 109 0

Fawola - Skała samobójców lyrics

[Zwrotka 1: Eldo] Gdzieś na skale samobójców spotkałem trzech pijaków Jeden pił ze smutku, drugi ze szczęścia, trzeci pił ze strachu Byli dobrzy w swoim fachu, noc młoda Mleczna droga towarzyszyła w ich pijackim szlaku Ten, co pił ze smutku położył spać syna I wpadł na skałę pomyśleć, jak szybko przemija A przeszłość, choć tak miła, na zawsze przepadła A treści życia nie wypełni najpełniejsza szklanka Puścił coś z telefonu, bit zagrał w cichą noc Tak daleko od domu zagłuszać duszy głos I zmuszać mózg do uśmiechu, gdy chce się wyć A zmieniasz to w dziki taniec i drzesz pysk, a w głowie znowu nic Nic niewarte te drogi do destrukcji Chociaż żyje z fartem, w dłoni trzyma wypis z obdukcji Los tak gra, dzisiaj scrabble na emocjach Do świtu, by nową nadzieję dostać od słońca [Refren: Eldo] Są takie miejsca, gdzie łatwiej myśli zebrać Tam możesz śnić o jutrze lub z "wczoraj" się pożegnać Tam możesz wszystko, wiesz, że nie możesz przegrać Gdy wieczność jest świadkiem, trzeba wierzyć, a nie żebrać [Zwrotka 2: Eldo] Ten, co pił ze szczęścia przesuwał ręką gwiazdy Nakręcany przez miłość niszczył granice wyobraźni Szum fal dawał mu spokój, jakby znikał Chociaż zwykle to ten typ, co nie lubi stać z boku Myśli, a w nich tańczyła walca w sukni z piór Jakby zdjęta z chmur zapraszała do tańca Polał szklankę wódki, odpalił papierosa Znowu zniknął, oczy pokryła rosa, taka noc Wspomnienia tańczą wokół nas na linie A myśli ciągle walczą, by przetrwać tę godzinę Minie niewiadome, to niewarte troski Choć dobrze wiesz, że najmocniej w łeb dostajesz od miłości Kubek emocji wart oceany sukcesu Śmiech z komentatorów, oglądają go zza pleców Trzech na skale, w tle marzenia, troski, żale Z nową nadzieją, którą podaruje im poranek [Refren: Eldo] [Zwrotka 3: Eldo] Ten, co pił ze strachu chciał zamaskować swój strach Założył kamuflaż, pierwszy punkt - uśmiech na ustach Drugi - brak trosk, cynizm i ironia Wszystkie chwyty dozwolone, byle nie spaść z tego konia Czuł presję, jakby plecak ważył coraz więcej I coraz częściej czuł jak ego szykuje represję Oplątany drutem utkanym ze wspomnień Pootwiera tysiąc szuflad, sprawdzi czy jeszcze jest w formie Przed oczami kalejdoskop, w płucach coraz mniej powietrza Bo każda gwiazda na niebie miała jej twarz Nie da odpocząć popis ego i kompleksów Dziki masochizm bez spokoju i bez sensu Trzech ich było, wyszli z myślami na spacer W noc gwiaździstą serca płonęły jak race Skała samobójców - drobny w życiu przystanek Ruszyli w swój świat, nową nadzieję dał poranek [Tekst - Rap Genius Polska]