Czas, nie daj mu się złapać człowieku! Było w moim życiu paru ludzi, których nie zapomne, dziś odwiedzam ich spacerując alejami po cmentarzu wspomnień, każdy z nas troche sie postarzał, bezlitosny czas maluje bruzdy na woskowo bladych twarzach, fotografie, na nich mali chłopcy i co poniektórzy dziś prawie stali się obcy mi, nie robią nic z życiem, które za to ich ukarze zobaczysz zapalą znicze na grobach niespełnionych marzeń, czas brutalnie wyprzedza wskazówki na tarczy, jeszcze wczoraj małolaty, dzisiaj już prawie starcy, niektórzy nie podołali w zderzeniu z dorosłością, żyją w cieniu przeszłości zamiast teraźniejszością, nie mają planu na to jak się wyrwać z sieci zła, za każdą z nimi przeżytą tu chwile leci łza po policzku, a rodowód nas płynie w żyłach, jedyne co mamy tu to prawdziwa przyjaźń i zrozum to nawet jeśli byłeś wychowany w kawalerce, pamiętaj nawet uboga matka ma złote serce, już czas uwolnić się z mentalnej agonii, a wspomnienia są rajem, z którego nikt nas nigdy nie wygoni. Beztrosko by prosto nie wierząc w horoskop czas ostro gnał non stop lata lecą rosną szał, topiliśmy w wódzie dni ja i paru ludzi, sny każdy miał - chciał ten szmal, chociaż los nie wróżył nic , gdybym mógł coś zmienić dziś zacząłbym od szkoły i choć nigdy nie skończyłem studiów, robie to co kocham! Pomyśl. Problemów tony, nieskończony bagaż przysług już niektórym nie odpłace bo dziś nie wiem co w ich życiu, przeglądam zdjęcia, byliśmy tam wszyscy razem tacy uśmiechnięci, teraz już zmęczone twarze, z tamtych marzeń dziś zostało tylko całe prawie nic, ziomy - jedni żyją na poziomie, drudzy wolą dalej pić, a gdzie tamte sny z czasem umierały razem, może kiedyś usiądziemy przypadkiem przy barze, wypijemy za te dni, popłyniemy dalej z wiatrem, zrozumiemy, że to wtedy kształtował się nasz charakter. Mogliśmy przenosić góry ciesząc się światem w okół, nie na tyle dorośli by zrozumieć którykolwiek z jego kłopotów, czasy buntu, niejeden z nas chciałby dziś cofnąć czas, wrócić na rozstaje dróg i pójść w innym kierunku. Kiedyś powietrze miało inny smak i zapach, a w wakacje czuć było czar prawdziwego lata, wagary, pierwszy papieros, piękne momenty, każdy dzień był nowym dniem, człowiek nie martwił się o następny. Śmiech przez łzy przeżyliśmy piękne dni i te przyjaźnie, które nie umierają wcześniej niż my, gdy wspominamy nieraz przy browarze dochodzi do nas, że się starzejemy bo mamy więcej wspomnień niż marzeń, chwile, którym każemy trwać dłużej, wracać w te miejsca, dziś jesteśmy dorośli, ale zostało nam coś z dziecka, większość z nas ma już rodziny, swoje problemy, swoje tragedie, szczęścia, marzenia, które nie noszą ceny. Obraz mam przed oczami jak jestem małolatem kilkanaście lat wstecz, razem ze swoim bratem, miałem wiesz własny patent, sposób na życie, chciałem zdobyć księżyc, choć portfel często pusty, bez pieniędzy, mnie to nie dręczy bo mam ambicje i charakter twardy, przyjaciół na prawdę wszystkiego wartych, wspominam tamtych, z którymi spędziłem nie tylko chwile, zdążyłem się z nimi zżyć, teraz profile czyjeś, jedynie pozostało przeglądać zdjęcia, stoją z rodzinami w szczerych objęciach, dowody poczęcia, jeden został sportowcem, drugi bankierem, dla mnie talent dał Bóg, jestem raperem i tego nie zamienie, mojej profesji, czym oddycham, co daje mi szczęście, tym samym torem poprowadzę mojego następce a ziarna czasu zarysują zmarszczki przy powiekach, choć droga przed nami jeszcze daleka.