EsZet - Wszyscy jesteśmy martwi lyrics

Published

0 162 0

EsZet - Wszyscy jesteśmy martwi lyrics

[Zwrotka 1: PeeRZet] To mój moment wchodzę, strach? Nie czuję strachu Wiem jak to się skończy brat i to jest w sumie atut Tyle lat poświęconych by rozjebać, to nie pójdzie w las Ciężki kawałek chleba, zjem go zanim zdmuchnie czas Nas - nie ten raper, tylko my w odmianie kogo, czego Zamknij japę, przekaż wrogom, nic zrobić nie mogą złego nam Zasadziłem ziarno i dziś rośnie owoc z tego, man Nawet nic nie czuję godząc we własne ego sam Jestem martwy, patrząc w przód Ty też Czy nie chcesz tego czy chcesz, twardziel czy leszcz Więc nie ma czego bać się I trzeba brać się z życiem za karki, jak w transie, wygrywać waśnie Właśnie, tylko czemu stale o tym zapominam Palę bata, piję drina, czuję jak wiele omijam i Za każdym razem obiecuję sobie, myśląc w głowie Że coś zrobię, tylko wtedy, gdy na głos powiem, że [Refren: PeeRZet] Kiedy patrzę sto lat do przodu (Jesteśmy martwi) Wszyscy, ale to wszyscy (Jesteśmy martwi) Więc czego się boisz, ej Ty (Co Cię martwi) Gorsze od śmierci jest tylko życie bez walki Gdy patrzę sto lat do przodu (Jesteśmy martwi) Wszyscy, ale to wszyscy (Jesteśmy martwi) Więc czego się boisz, ej Ty (Co Cię martwi) Gorsze od śmierci jest tylko życie bez walki [Zwrotka 2: Penx] Czas, miał być celem wszystkich ponoć, a zabija Zabiję czas, gdy wybije ostatnia godzina Ile go zostało, jebać to, pod nami jest tylu Jedno wiem, przez wieki będzie trwało moje pięć minut Csiii... Kurwa nic nie słyszę, zabijam grobową ciszę Krzyczę głośno: Jebać życie! Kości zostaną rzucone, kiedy śmierć zapuka Dam jej pocałować klamkę, powiedz mi gdzie jest ta suka?! Pierdolona froterystka, kurwa nie otwieram Chyba jest mi bliska, czuję że się znów ocieram Biorę guna w łapę, typie taki jestem płodny Knebluję jej japę, rucham ją narzędziem zbrodni Wszyscy jesteśmy martwi, żywi nienawiść tylko nas Blizny zakreślą kartki, kończy się szybko czas Prawda jest okrutna, lecz ona mnie nie zabiła Śmierć to kurwa, urodziła mi martwego syna [Zwrotka 3: Delekta] Życie i śmierć, to jak orzeł i reszka Jak nów i pełnia odjebiemy swoje, możemy się żegnać Schemat taki sam od lat, kurwa rozkmiń Rodzimy się by zdychać, tutaj nie ma żadnej filozofii Sami sobie urządziliśmy na Ziemi piekło Zjadamy się nawzajem co dzień podkręcając tempo Jeżeli Bóg istnieje pewnie wiedział co się święci Nasze dusze sprzedał diabłu, jesteśmy przeklęci, wszyscy Bo wszyscy jesteśmy martwi, a Gilotyna opadała zanim wyszedłeś z łona matki Czasami mam nadzieję, że to pierdolony matrix Obudzę się pijany i się już nie będę martwił Czy mnie wyjebią z pracy, czy zostawią na farta Co zjem i za co i za co zapłacę kwadrat i tak Zostaną po nas niespłacone kredyty Kilka zdjęć, "empetrujek" i marmurowe płyty [Refren: PeeRZet] [Zwrotka 4: eRIPe] Ty, czujesz się jakby na szyję topór kata padł? A jedyna szansa by być wyżej, katafalk? Lata starań, a ta sama stara bieda wciąż? Wpadać w marazm nie wypada czas się wieszać, ziom Spalam bata, stawiam na rap, typie jebać to Walka nadal, zastanawiać się tu nie ma co Choć stoję, gdzie stałem, w miejscu, gdzie nawet Jezus zwątpiłby w siebie i zmienił wyznanie Ludzie nienawidzą cierpieć, ja nie cierpię, gdy nie widzę prawdy A szkoda, że bycie szczerym tu najlepiej idzie martwym Życie martwi Cię, no to obróć w żarty je Każdy cwel błaźni się, myśląc, że jest fajny - nie Nie uśmiechnie się tu do niego nawet los A jak nie ma się czym zająć, no to mu rozpalę stos Głupcy trumnę składają sami, jak origami Niby żywi, ale zabici dechami [Zwrotka 5: Zygson] Nie obchodzi mnie wcale, co się z Tobą stanie, rozkmiń Jestem tylko po to by nie zdechnąć, jak jebany nosk** Jestem martwy, ale się nie będę żegnał ziomal Bo chyba dawno temu odwróciłem się od Boga Niech się użalają ciągle, jak się pizdom nie chce W końcu polecą na bruk #Ridge Forrester Ja ma w dupie kiedy skończę, póki jestem trwam Nie ważne do czego dojdę, ważne, że dojdę sam Już tak wiele za mną, ja się pytam, co mam? Nic na własność, zero hajsu, dalej walczę i nie konam W końcu może znajdę miłość - nie brak wyobraźni Jak ostatnio wielką miłość tylko mam do flaszki Nieźle nas tu urządzono, zbadaj rozkminę Może to całe życie jest pieprzonym egzaminem? Lecz zamiast gadać tu jak cipa, wezmę to na barki Bo gdy umrę, to na chuja zdadzą się te kartki [Refren: PeeRZet] [Zwrotka 6: eSZet] Wszyscy umieramy, a więc karty na stół Pytasz o sens życia ziomuś? Każdy ma swój Sens i cel, życie bez presji chcę Z ludźmi, których mam obok siebie, bez nich nie Los unicestwi mnie, jedyne z trasy tu zejście Zamiast palić znicz i płakać, zapal baty i śmiej się Nie ma co się wczuwać, każdy skończy martwy przecież Znów zrobimy rozpierdol, ale na tamtym świecie Póki co nie pierdol, że Ci źle, ludzie tak podli Trzeba kombinować, jak tu po swojemu bank rozbić Do puli zera dodać życie, spontan na kartki Godna Pulitzera droga, jak Cormac McCarthy Z czasem jestem coraz twardszy, a to dlatego Że wciąż buduję pomnik twarlszy niż Horacego Po co Ciebie to boli, że sobie fajnie żyję Gościu Memento Mori, a więc Carpe Diem [Tekst - Rap Genius Polska]