[Verse 1: Peerzet] Chcę rozjebać gówno dla mas, ukraść gościom nakład Zatrzymać czas jakbym leciał z prędkością światła Wokół banda gnoi rymująca zwłaszcza brednie Ile lat już mój czas stoi, a ile wasz czas biegnie Z wiekiem już nie chcę walczyć z byle kim o byle gówno I tak śmierć otuli nas trumną, wszystkich po równo Także tych niby twardzieli i bez mózgu tumanów W ich rapie więcej pościeli niż na wiecu Ku Klux Klanu W ich rapie więcej koksu niż przeżyli razem wiosen Na luzie wciągam tych chłopców i to niekoniecznie nosem Chyba już mi wystarczy, choć na mnie warczą od rana Nigdy nie wrócę na tarczy, prędzej z tarczą zegara Pierdol czy to bezpieczne, poczuj bas nad ziemią I gdy dźwięki tną powietrze, zatrzymaj czas jak Neo To uczucie jakbyś w sam raz tu wlazł na peron I złapał pociąg do gwiazd, by słać f**a innym raperom [Verse 2: Eripe] Mówią mi "dobrze jest", tak jak miało by być gorzej Ja muszę ciągle biec, choć pusty łeb jak Forrest Życie to pudełko czekoladek, tak kurwa Czemu w moim pudełku co druga ma smak gówna Chyba już zgorzkniałem, ale chcę brnąć dalej Pod prąd stale na front kalek z shotgunem Mogę zatrzymać czas, wskazówki mam w dupie Mam tarczę słów i walczę znów, by nie paść trupem Za pięć do śmierci, mam tę chęć zwyciężyć Chcesz zjeść mnie, to zacznij wstrzykiwać tytan w zęby Setki tępych MCs choćby nie wiem jak biegli Ja to książę Persji, czasu jak ja nie wykręci nikt Nigdy kurwa, nigdy, nigdy kurwa Ja robię z igły widły gnoje i wbijam do studia Się ponabijać z was, idole mas, pierdolę was Bo to nie czas, by olewać nas, nie ma szans