[Zwrotka 1: Bonson] Na tych osiedlach na lewo, prawo częstowano śmiercią I sam tu oddzielałem przeszłość cienką, białą kreską I ciężko łapiąc senność nam, pozostać sobą Bo dzień, to jak noc często, a rano wciąż na nowo Kolejny dzień, twarze zmieniają się w inne I zmieniają się przy mnie, dni zlewają się w tydzień Sny zlewają się z krzykiem gwiazd, gdy mocniej pada I nikt z nas tu nie myślał przestawać Mieliśmy parę klas liceum i parę własnych celów Które chuj strzelił, w zamian za parę łatwych dziewuch I choć u martwych czeluść, kac i wieczny katar A co najgorsze, nikt nie chciał przestawać Każdy rozszedł się, dragi, pieniądze, seks Problem serc, gdzie nie pomoże Doppelherz Patrzę spokojnie wstecz i czasem dorwie mnie myśl Że mogłem wtedy rzucić torbę i wyjść wcześniej [Refren x2] Mówię do ciebie i gadam tak Że decyzjami spowodujesz, jak wygląda świat Teraz masz tak, że życie tu Prowadzi cię schodami, raz do góry, raz w dół [Zwrotka 2: Enzym] Wielu było wcześniej i wielu będzie po nas Alko, dragi wszędzie, zobacz Było błędem chować wtedy w kielnie towar Pytaliśmy o fajki, mając bletkę w dłoniach Co drugi jeszcze był pytany o dowód A na osiedlu mówili, że pytali o ziomów Tak wsypali nas obu, do dzisiaj nie wiem kto Miałem czterdzieści osiem godzin, by przemyśleć to Na tych osiedlach demo jak legal, zobacz Tutaj Postinor dostępny, jak browar Tu gdzie efedryna, tutaj gdzie szkoła A chciałem, kurwa, tutaj dzieci wychować Na trzeźwo masz doła, na bombie masz zgona W lustrach nie ma już nas, sam ziombel zobacz Wszystko to chora sprawa, wszystko to zobacz dla nas To już ten moment, bym powiedział "spierdalam" [Refren x2] Mówię do ciebie i gadam tak Że decyzjami spowodujesz, jak wygląda świat Teraz masz tak, że życie tu Prowadzi cię schodami, raz do góry, raz w dół [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]