[Verse 1] Niedawno pakowali mi do buta watę do drugiego beton Dla matematyka byłem idiotą filologa poeta Równowaga? jaka? tylko wady tu grawitowały Ale talenty potrafiły latać Wiara to Dedal prawa ręka Ikara to głupota odwaga to lewa Wiara piorunochronem, będę Ikarem póki pióro płonie A twoja wiara? rapuje to długo po niej Nerwy porwane jak po lobotomii Bo nie mam ręki do ugody, głowy do korony Ile robię ja? kontra ile mogą oni? Minęły lata lewe ramię wagi wbite do podłogi Nie mam autorytetów, idole? nie w moim wieku Albo nie na moje ego to To równowaga latami wykuwana A ile polików pokazała by twoja wiara? [Cuty] Walczę so sił Znam porażki i sukcesy Biorę życie jakie jest i potrafię się tym cieszyć Ktoś ma obiekcję, do tego przywykłem Toniesz w morzu możliwości własnego losu [Verse 2] Wybudowali mi labirynt a na jego mapie Dla mnie nie było drugiej drogi, to prawda Była jedna - od kłębka do Minotaura To mitomania paru ją utarła - butem Który memu pokoleniu kitem napychał gardła Lata minęły A Ariadna umarła... Im! powoli buduję labirynt - karma Ale ego nie dokarmiam kopaniem okopanych TO NIE WALKA! pokonywanie pokonanych MOJA PRAWDA! ponad nią niewiele mam Głowy, które kiwają na TAK to me trofea Mam tylko mój świat i nie ufam innemu Dlatego miara planów od bieguna po biegun Labirynt kroków dalej, naturalnie Latam nie tylko między potykaniem a upadkiem [Cuty]