Piszę i rapuję dla tych co są ze mną od momentu Lejdis Pamiętasz? a tych co dołączyli później nie zostawię bez nadziei Patrzyliście jak się szkolę i rozwijam, uczę Jak sunę do podziemia w czasie naznaczony puczem I zza mikrofonu patrzyłem na ten zamach I wracam kiedy nie jest ważne czy pojawi się na łamach Większych, mniejszych stacji magazynów Bez kawałków, bragga stylu Bo zamiast błagać o szacunek mówiłem sobie idź go wyrób Nie mam tekstów o dymaniu maniur To o lepszym świecie, bo wiesz, że Blef Nigdy nie wierzył mocno w ludzi przecież I miłości do muzyki, bo ją kocham równo z tym jak nienawidzę Żyję z nią i czasem nie ma jak dostać w policzek (x2) Stawki są (wysokie) I czekają na twój błąd (wrogowie) I popraw mnie jeśli jestem w błędzie Ale Emil Blef wie jak nie wypaść na zakręcie Mówię prawdę, bo nie dorastałem na kompleksach I nie muszę krzywd odbijać sobie teraz w tekstach Umiem już ocenić co należy do wygranych Bo być sławnym, a być sławnym i cenionym to dwie całkiem różne sprawy Więc uszanuj mnie jako artystę Nie myl hierarchii elementów i pamiętaj Bez artystów nie ma managementu Wierz mi były propozycje żeby iść na skróty Ale jakoś słabo grzeje mnie zostać oplutym Miałem ciuchy od sponsora, więcej ich niż kilka Blef je nosił z dumą, ale w klipach nie wyglądał jak choinka No a playback? kurwa jak się czuje muzyk Który zamiast grać mógłby jeść arbuzy Trudno jest wywróżyć sobie sukces Ale nie ma co ułatwiać czekającym na twoją destrukcję Tam na górze wszystko chwieje się jak z dykty I upadek jest tym bardziej przykry Kiedy wszystko stawia się na jedną kartę Ja nie ruszam w stronę schodów kiedy pała nienawiścią cały parkiet (x2) Stawki są (wysokie) I czekają na twój błąd (wrogowie) I popraw mnie jeśli jestem w błędzie Ale Emil Blef wie jak nie wypaść na zakręcie (tylko tekstyhh.pl) Hip-hop mógł być wielki, teraz pisze się nekrolog Czas przewrotu minął, a nam został tylko pusty moloch Długo ślizgał się na cienkim lodzie Kilku wpadło do przerębla Samo czyli odzież i do dzisiaj widać temblak Przydupasy poznikały z horyzontu To normalne odkąd wyjedzono wiśnie z tortu I na szczęście razem z nimi komplementy (dzięki, dzięki) Bo to zanim zaczniesz pisać mają efekt jak dziurawy wentyl Nie ma co rapować o korzeniach Bo ci co robią popyt jeszcze dwa dni temu mieli dylemat Jakie do przedszkola włożyć rajstopy Jesteś dobry mówią ci ziomy Ale trzeba wyjść do ludzi żeby sprawdzić co się na ulicach nuci Hip-hop zszedł z pulpitu, razem z nim przepadła szansa Żeby rozpierdolić noc stereotypu Teraz można tylko stać na scenie Aż do świtu, chociaż mamy ją przegniłą I sumiennie odpowiadać ludziom na pytania O co tak naprawdę tam chodziło (x2) Stawki są (wysokie) I czekają na twój błąd (wrogowie) I popraw mnie jeśli jestem w błędzie Ale Emil Blef wie jak nie wypaść na zakręcie Stawki są...