[Emil Blef solo] Minęła druga w nocy, ktoś zapukał po czym Usłyszałem: "Otwórz proszę, wiadomość Ci przynoszę" Patrzyłem przez wizjer, on dalej mówił "Otwórz! Muszę wypełnić swoją misję" Lekko uchyliłem z piskiem drzwi On, "Wiem, że to wszystko dla Ciebie dziwnie brzmi Ale mnie wpuść, mam wiadomość" Skończył, wbijając we mnie swój wzrok jak gwóźdź Patrzyłem na niego, gdy już siedział w środku Czułem jak się rodzi ból w moim żołądku Słucham? "Najpierw podziękuję, że nie mówię tego zza łańcucha Nagle, nasłuchując zamarł jak drewno "Muszę wiedzieć, czy jesteśmy sami tu na pewno" Nie ma nikogo, jesteśmy sami Możesz mówić śmiało dokąd zmierzamy "Mam wiadomość, a Ty jesteś ten obiekt Wiem tylko, że przekazać mam ją Tobie Zaraz to zrobię, dziś, teraz nie, nie przeraź się Ale mnie już wyniszczyła, tracę siłę Te treści są dal mnie zbyt zawiłe Spokojnie, Ty ją pojmiesz, ale ja jestem bliski obłędu Jak Cię szukam, to już trzeci miesiąc z rzędu" Już miał zacząć mówić, gardło śliną spłukał Gotów jakby Tuwim, znowu ktoś zapukał Wizjerem patrze na przybysza Widzę jak się stara ukryć, to że się zadyszał Uchylam lekko z mojej strony cisza "Ma Pan gościa, prawda Niech Pan go nie słucha, jemu trzeba kaftan Niech Pan go wyrzuci, jak on wariatów pełno To co Panu powie, to tylko pusty bełkot" Kiedy skończył mój gość już dość nerwowo kawę sączył Mój gość w reakcji na ostatni epizod powiedział "Moją wiadomość muszę Ci przekazać nim się zbytnio zbliżą Już tym nie zdziwił mnie, ale że się mocno zniecierpliwił, więc zaczął "Słowa tej wiadomości wiele znaczą" Wysilił swój intelekt, zmarszczył skroń Tym razem przeszkodził mu telefon Odebrałem, (Halo), głos w słuchawce "Wiem, że ktoś odwiedzi Pana salon Niech Pan go nie słucha i prędko wyrzuci" Usłyszałem tylko nim telefon ucichł Gość przy stole skulił się jak szakal Nachylił się nade mną mówiąc "Skup się teraz, błagam Czułem jak się zmaga, jak urosła waga nad tą chwilą Nagle wpada kamień przebijając okno mi na wylot Sprawca stał pod oknem z pewną siebie miną Spojrzał na mnie wprost, potem usłyszałem jego głos "Niech Pan nie będzie głupi, ten człowiek Pana zgubi Niech Pan go wyrzuci, nie słucha tego steku bzdur" W ciągu kilku sekund mój cały pokój odbił mi się w szybie Widziałem jak mój gość nerwowo coś napisał, po czym szybko wybiegł Nie zdążyłem za nim krzyknąć nawet Rzucam się na kartkę, patrzę, co to? Wybiegając wylał na nią kawę Wzrok wytężam cały skołowany, odczytałem Jeden wiersz brzmiał: "Bóg jest skorumpowany"