[Zwrotka 1: Kartky] Opowiem jaki był plan zanim nie zostałaś suką Najchętniej (ciii) wyszeptam ci wszystko na ucho Ty powiedz jak mogłaś to robić i chować extasy pod łóżkiem Jak mogłem tego nie widzieć, nie wiedzieć, patrząc w te oczy tak puste Powiedz mi czemu byłaś suką to wskazówki Szukałem cię gdy wyjechałem z urazówki Widziałem cień na ulicy zza kroplówki I nikt nie wierzył, że zacznę na nowo żyć Powiedz mi czemu byłaś suką do poduszki Robiłem cię jak nikt nigdy, proszę uśnij Mijałem każdej nocy a teraz chuj z tym Wiem, to ostatni raz, zamknij się To niszczy jak crack, wypad do lasu na granicy przełom nastąpił Gwiazdy i dni bez rozłąki, hajs na tabletki się skończył Mieliśmy skończyć jak wszyscy, ty byłaś jak każdy a jednak Ja blizny głębokie do serca, kochaliśmy się w cieniu września Nie mów że znasz akcję jak ta, gdzie zjadamy strach jego dzieci na pokaz I tragedia w oczach, pamiętam jak przyjechała do mnie po prochach Nic nie mówiłem twej mamie, teraz nie widzą jak córka dorosła I poszła tak że nie wróci, chciałbym ją jeszcze rozpoznać Słyszałem że miałaś wypadek na zakręcie Na którym całowałem się z tobą po skręcie Jechałaś autem po gibonach i czymś więcej I nie wiem z kim byłaś ale znajdę, zabiję go Tylko nie jedz znów wszystkiego to masakra Bo chyba bardzo lubisz szaleć jak się naćpasz Stajesz się wtedy dla nich jak ostatnia szansa Od zera do stu Widziałem jak wyszła ode mnie do tamtego Chociaż mówiła kurwa ciągle coś innego Chciałem tu stworzyć razem z tobą coś pięknego Ale widzę że nie było z kim Ja nie mam dla nikogo względów Walę piętnaste bongo z rzędu Zamień miejscami ludzi zmierzchu Bo przyszli zapłynąć jak nikt [Refren: Emes Milligan] Chciałem dać ci znacznie więcej Niż ten rozpalony chłód, kilka podniet plus Morze niepotrzebnych słów, może pora odbić już Happy endem To tu kończą się bajki i chuj Ty dajesz fazę jak lewy skun, obraz pękł na pół A w tym wszystkim też zachłanny głód [Zwrotka 2: Emes Milligan] Idziemy na wojnę tej nocy Ale by ją wygrać jesteśmy zbyt mali Pamiętasz dobrze jak działają na mnie oczy Dlatego patrzysz a te w głowie myśli to już kanibalizm Nie mamy granic a te białe ściany, czuję ulgę że nie potrafią mówić Choć w sumie czuję chuj wie co i chyba prędzej próżnie Lubisz gotować no to mamy los w sous-vide, los Brawo wygrałaś, nowe perspektywy, spójrz na ten szklany sufit Sąsiedzi pewnie nie raz chcieli bić już na alarm Bo tylko psychopata by nas polubił Ta dychotomia zakłóca ten obraz Choć mówili zostaw, zobacz to już tyle lat Tak jak te twoje ubrania porozrzucane po kątach Taki jest ten cały nasz ład Bejbe, wiem jak działa na ciebie mój sarkazm Prawda, ta, gdzie ta pasja Byłem inny, racja, zanim oddałaś strzał Dziś kocham nienawidzić życie jak doktor House (jak to) Kiedyś obejrzymy coś razem do końca Albo przynajmniej nasz koniec, co Dobrze nakręcony film ale słaby montaż Więc powiedz mi to Powiedz mi to... [Refren]