[Refren] x2 Los nieustannie, czasem zbyt nachalnie Skurwiel nas sprawdza co dzień Dlatego muszę mieć to w sobie, nie pozwolić, by zgasł ogień Chcę grać główną rolę, i to chyba najlepszy moment [Zwrotka 1] Widzisz jak mijamy dni? To obłędne Bo nadal gonimy sny zbyt odległe Ale nie powiesz nic, czujesz presję W społeczeństwie, w którym sprzedadzą cię za bezcen Kreskę postaw albo posyp mierz się, kręte drogi, chwile szybkie i wściekłe Kilka bogiń dziś czeka na mieście, ktoś czeka na zemstę, ktoś zapija trwogę Ktoś rozmawia z Bogiem, sprzedaje towiec Krzyczy na zdrowie, choć jeszcze nigdy nie poszło na zdrowie Krew barwi bluzę z logiem, płacz odegrany jak cover Prościej widzieć to zza okien, prościej zniknąć gdzieś za rogiem [Refren] x2 [Zwrotka 2] Może milczysz, ale słyszę twój głos, ciągle jesteś gdzieś daleko stąd Nie powiesz nigdy "znam to", prędzej sam stąd zawinę się w którąś ze stron Zawinę się, choć dobrze wiem, że to błąd, a dla serca już za późno na SOR Podziurawił nas tego miasta smog, a może to los, tak kolejny rok wypala nas jak cannabis Oddech to nienawiść, sam nie wiem już co nas dławi, chcę zniknąć dla sprawy Ale w tłumie wciąż jesteśmy sami, sufit nad nami, te suki chcą taniec A te plany na potem, jak jej imię z rana, niezmiennie nieznane Cały miasta syf dotyka nas ot tak, pierdolić tych, co mówią że to gra Nie powiesz nic, popatrzysz na mnie Ja dobrze wiem, że chcesz wyjść, widzę to w tych oczach zza mgły, więc idź [Refren] x2 [Outro] Dusznota odcina tlen, gdy ktoś chce kierować mnie Pieprzyć to, robię to, co chcę Robię to, co chcę, pieprzyć to Robię to, co chcę, pieprzyć to [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]