[Zwrotka 1] Ona mnie budzi zanim zdążę otworzyć oczy Bez pocałunków i westchnień zabiera mnie jak z narkozy Bez pogrążeń, podejrzeń, przekręcania faktów Nowy dzień, wstał nowy dzień, który dał nam Bóg To, że jesteśmy tutaj może być dziełem przypadku Wydarzeń, ułamków sekund i ich następstw nazajutrz Jest git, jest na skraju, gdzieś po środku nie bardzo Nic nie przychodzi łatwo i nic nie jest za darmo Nie ma drugiej takiej chwili, nie ma do niej powrotu Tutaj, gdzie jak coś spuścisz z oczu już tego brak Zawirował świat setkami barw, już mamy maj I tylko Mokotów wydaje się być ten sam Ludzie, do których czuliśmy coś, odchodzą jak my To przypomina twarze ich, witając świt Inne lepsze dni, miksują te słabsze Jesteśmy wciąż zajęci czymś, co wiąże się z hajsem Przetrwanie, inwestycje, melanże Koncerty i powrót na bazę, gdzie pracujemy dalej Co dzień, swoim trackiem, jak w swojej sprawie Wznoszę toast za tych, którzy ogarniają ten bajzel [Refren] Identycznie jak kiedyś, dziś też żyję spox ziom Choć nie przyjechał jeszcze pociąg z forsą Brutalna rzeczywistość sprawdza mnie na okrągło Kiedy w oczy wieje wiatr, wciąż płynę pod prąd W świecie ludzi bez zasad i debilnych reguł Tu, gdzie wszystko ogarniać trzeba w pełnym biegu Wytrawni myśliwi pozostają w cieniu A czas ciągle ucieka po staremu [Zwrotka 2] Korporacje chcą nas wszamać, banki chcą nas pożreć To jak wszystko to wygląda przypomina obłęd Nieszczęśliwi gracze próbują wziąć odwet Przyglądam się ich staraniom na spokojnie W zgodzie z sobą upadam, by odbudować się na nowo Konsekwencja w dążeniach w końcu przynosi owoc Życie uczy doceniać to, coś, gdy los Ci to odbiera Nie ma dróg na przełaj, a później już do widzenia Znam to z autopsji, kiedy płynąłem, jak zły Słabe wyczyny, po których czułem wstyd Aż powstała bariera między mną, a tamtym, nim Stare popisy zdarły się jak płyn, nie ma ich I po prostu tak odeszły zostawiając rozwój Jeszcze pomacham im, gdy znajdę się na podium Wyścig wciąż trwa, nie ma miejsca na postój I choć ucieka czas, ciągle idę do przodu To jest własne spojrzenie na ten sam klimat To co mam, dał mi rap, o tym nie zapominam Szybki Szmal, Astma Miejska, to jest moja siła Wasze zdrowie bracia, do nas należy finał [Refren] Tekst - Rap Genius Polska