Nie potrafię bywać sam Więc wpadam tam gdzie wiara I tam gdzie trafiam ciągle Czuje jak bym powoli bez ustanku spadał Często nie potrafię odbić Od imprezy z alkoholem Czasami nie potrafię uwierzyć że On stał dla mnie nałogiem Często wracam do pustego domu Choć nie lubię samotności i Często przy towarzystwie Nie potrafię opanować złości Często kurwa aż za często To już wszystko mnie dobija Chce wszystko przystopować Lecz potoczenie mego losu źle sie wciąż rozwija Mógłbym rzucić tym wszystkim Przestać pić i sie ogarnąć Przestać jarać i wziąć to wszystko W jedną kupę zgarnąć Mógłbym poprawić krzywdę innych Bo zemnie jest zimny skurwiel Mógłbym wiele lecz po co I tak będę w gównie Wpadam do klubu tam mnie znają tak mówili Ja ich nie znam Dają piony weś przestań Porażka mam już dość uznam bez przekleństwa Chcą mnie poznać różne dupy Chcą coś więcej nisz zatańczyć Ide z tego klubu W końcu trzeba coś zapalić REF 4x ZNOWU KTOŚ CIERPI MAM TEGO DOSYĆ ODPALAM SWE MYŚLI CHCE DO CELU DĄŻYĆ ZNOWU MI MÓWISZ ŻE PRZEZE MNIE PŁACZESZ JESTEM CZŁOWIEKIEM CZĘSTO RANIE ŁAPIESZ ? Wstaje rano zamulony Kawa mi poprawi humor Odpalam fajke jak zawsze sam Koleżanka dzwoni że ma urlop Proponuje mi cherbatkie U niej w domu dziś Nie wiem czy dam rade Bo nie mam zupełnie żadnych sił Oczy mam czerwone zapłakane Po wczorajszym dniu Nie wiem czemu lecz pisałem Wczoraj wieczorem tekst znów Nie mam planów na wieczór chiba Prędzej sie położę Dzwoni ona nie odbieram Przychodzi esemes z poczty głosowej Przepraszam ale koniec Nie chce już tak więcej To jest koniec Nie będę przez ciebie więcej cierpieć Wieczorem plany się zmieniły Chlałem jeszcze więcej I tak co dzień Aż pękło mi wpół serce REF 4x ZNOWU KTOŚ CIERPI MAM TEGO DOSYĆ ODPALAM SWE MYŚLI CHCE DO CELU DĄŻYĆ ZNOWU MI MÓWISZ ŻE PRZEZE MNIE PŁACZESZ JESTEM CZŁOWIEKIEM CZĘSTO RANIE ŁAPIESZ ?