[Verse 1] Twój wydawca cię chwali, bo jeszcze nas nie słyszał Ty kolorowy haribo, bo na to jest nisza Na bank knotami nie zarobisz więcej niż 5 zeta Jak posypią banknotami nie będę zaprzeczał Bo jestem z osiedla dzieciak - mówię to dumnie I pierdolę że w kawałku to brzmi już raczej wtórnie Tłumnie siedzimy na szkole śmierdzi ode mnie alkoholem Potem jointem, potem alkoholem, potem jointem Potem alkoholem... I kiedy zgasło słońce poczułem że przegiąłem Siedzący obok ziomek zwiędł jak pierdolony fiołek przez to Szybko pojąłem na melanżu warto być zwycięzcą Pompowane męstwo jest dla mnie karygodne Jak masz ciągle problem to ktoś ci pierdolnie Rano przez obitą morde zjesz kanapki przez słomke I jak nie jesteś stąd to to nie jest takie proste [Ref.] To piękny świat - ten świat jest nasz Tamten świat nie jest nasz chociaż go dobrze znam x4 Znam osiedle, chcę wille, znam osiedle, chcę wille x4 [Verse 2] Nie gram za rasistę, to nie koncert życzeń Białym jak i czarnym prochem możesz zabrać życie Nic nie jest oczywiste, widzę co ukryte Jeden ma biznes a drugi ma lipę Drugi ma piękne życie jak pierwszy ma co puścić z dymem Jest znakomicie wącha swoją koniczyne Wszystko płynie szczęśliwie... teraz rozkmiń To ten drugi mieszka w zajebistej posiadłości Pierze sobie mózg choć to nie do prania proszki Gorzki posmak monotonii... Dzwoni do ziomka, znane bloki - ten wyczuwa już korzyści "co mi po dziele sztuki lepiej podziele sztuki" - myśli Jego ziele klepie też, lepię je do rury piszmy Pada śnieg z dołu do góry z bloku do windy "wyrwij się kurwa stąd" - myślę nie raz Niech moje dzieci jeżdżą do szkoły na skuterach