EljotSounds - Ślina na pyskach lyrics

Published

0 151 0

EljotSounds - Ślina na pyskach lyrics

Tak niewiele rzeczy może zmienić mnie, zmienić mnie Nie, nie, nie, nie, nie, nie... Ślina na pyskach, widzę w tych pizdach Siebie z kiedyś, by coś uzyskać spinałem się bez przerwy Ich tani marketing działa im ledwo ledwo, lokalnie Ja daję ludziom wiarę, oni - tracki na melanże I to jest łatwe jak na klatce pchasz swój skowyt Gdy twoi słuchacze to tylko znajomi Ja, oddaję siebie na CD i teraz zbieram plon Poświeciłem wiele, wiec nie jest to dla mnie coś Na fazę, wie kilku fanów i klika fanek Podbija do mnie panna mówi, że to ważne dla niej że już się nie poddaje, i że łatwiej jest jej wracać do życia W którym stary nie dopuszcza już do kaca Dobro wraca, ciężka praca również Nie potrzebna jest mi branża, tylko moi ludzie Których siła każe wbijać chuj w to Komentarze kontra wiara w jutro Ref Nie po to robię progres, zapierdalam jak wół Robię coraz głośniej rapy, by japy opadły w dół Skurwysyny ciągle ciągną za rękaw, zamiast się rozwijać Myślą, że depczą po piętach, kręcą na siebie bat Jedyne co mi zostaje to szczera walka brat Ze sobą, nie z nimi, w lustrze jedyny kat, a Kiedy mówią mi jak mam żyć i jak mam nie żyć To tylko pretekst, by mocniej wierzyć Nie wpadłem tu rozdzielać karmy dla psów Nie mam nic dla nich, ich rapy BEKA JAK CHUJ Ty, gdy tłum wznosi mnie na ręce, wchodzę w inny wymiar To jest tak śmieszne, gdy chcą mnie porównywać Słyszę o tych typach, jak mi kurwa żal ich Tyle lat na bitach, 30-letnie łaki Ich wyliczanki że podziemie mi poszło za łatwo Dałem więcej serca w EP niż oni matkom 91' rocznik, robię głośny krok A to początki są (daj mi jeszcze rok) Lub daj coś co każe inaczej myśleć Wciąż te same żale gdzieś z boku, jak Korwin Mikke, wpadłem Grać koncerty, nagrywać płyty Ta cała grupa leszczy może ssać dzidy Ty, z nimi wygrana, to chuj nie wygrana, sorry Mam głos, mam fach, ten track to dowodzi Tak niewiele rzeczy może zmienić mnie, zmienić mnie Nie, nie, nie, nie, nie x2 Ref Nie po to robię progres, zapierdalam jak wół Robię coraz głośniej rapy, by japy opadły w dół Skurwysyny ciągle ciągną za rękaw, zamiast się rozwijać Myślą, że depczą po piętach, kręcą na siebie bat Jedyne co mi zostaje to szczera walka brat Ze sobą, nie z nimi, w lustrze jedyny kat, a Kiedy mówią mi jak mam żyć i jak mam nie żyć To tylko pretekst, by mocniej wierzyć Nigdy w życiu nie wysłałem dema I się nie pchałem na legal Miuosh sam nalegał Bym leciał z tym, poza tym nic się nie zmienia Może jednie wiedza – na kim mogę polegać Ludziom zdążyło odjebać chociaż nie wiem czemu Trudny wtedy jak teraz dzieciak, jeden z wielu Nie mam problemu z ich zazdrością w postach Biorę to za komplement, A kropka!